Sezon 2014/2015 dla włocławskiej koszykówki był katastrofalny, klub zakończył rozgrywki na odległej, dwunastej pozycji. Wielu ekspertów zastanawiało się, czy Anwil Włocławek w jeden sezon zdoła przebić się ponownie do ścisłej czołówki ligi. Odpowiedzią na to było zatrudnienie Igor Milicicia, który we Włocławku zrobił bardzo dobrą robotę. Włocławianie mieli duże problemy z grą w fazie play-off, ale trener Rottweilerów przyznaje, że osiągnął z drużyną sukces.
- Przede wszystkim udało nam się sprawić, że klub wrócił na tory, na których powinien być. Przed sezonem wydawało się to mało prawdopodobne, abyśmy osiągnęli coś więcej, niż awans do ósemki: klub był poza play-off, trapiony problemami, kibice nie chcieli oglądać drużyny w Hali Mistrzów - powiedział trener Anwilu.
- Tymczasem dzięki solidnej pracy zrealizowaliśmy nasz cel i awansowaliśmy dalej, a także przekonaliśmy ludzi, żeby w nas uwierzyli i nam kibicowali. Oceniam tym samym wejście do półfinału jako sukces klubu, sztabu i zawodników choć… niedosyt oczywiście pozostaje gdy jest się w strefie medalowej, będąc jednocześnie jedynym klubem bez medalu - dodał.
ZOBACZ WIDEO Dujszebajew: Czegoś takiego jeszcze nie widziałem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Świetna gra Anwilu Włocławek w serii z King Wilkami Morskimi Szczecin sprawiła, że apetyty kibiców we Włocławku znacząco wzrosły. W półfinale włocławianie mierzyli się z Rosą Radom. Podopieczni Igora Milicicia zdołali wygrać jeden mecz na wyjeździe, ale kolejne trzy spotkania nie ułożyły się już po myśli klubu ze stolicy Kujaw.
- Wiem, że po pierwszym zwycięstwie w Radomiu ludzie widzieli nas już w finale. Nawet 1-1 było dobrym rezultatem. Niestety w meczu numer trzy zagraliśmy słabo i pewnie wszyscy pamiętają, że w tamtym meczu bardzo dużo rzutów przestrzeliliśmy spod samego kosza. Jest na to jedno wytłumaczenie: rok wcześniej żaden z naszych zawodników albo nie grał w play-off w ogóle, albo nie grał w play-off o taką stawkę w takiej roli, jaką miał w naszym zespole - skomentował tę półfinałową serię trener włocławian.
Przed sezonem Igor Milicić miał wolną rękę w dobieraniu zawodników do swojego składu, okazuje się jednak, że Anwil nie miał komfortu w zatrudnianiu nowych zawodników. Winą tego był katastrofalny sezon 2014/2015. Budowa składu ma być łatwiejsza przed następnym sezonem.
- Chcę przypomnieć fanom, że rok temu przed sezonem nie mieliśmy komfortu wybierania zawodników. Przeciwnie: zawodnicy nie chcieli przychodzić do Włocławka. I dzisiaj jest sporo przykładów graczy, którzy rok temu nie skorzystali z naszej oferty i zamiast walczyć z nami w czwórce, albo nie awansowali do play-off, albo wręcz walczyli o utrzymanie
- Teraz będzie inaczej i myślę, że łatwiej. Mogę powiedzieć, że Anwil znowu jest kąskiem dla koszykarzy. I nie tylko dlatego, że wróciliśmy na właściwe tory. Także ze względu na samych graczy, którzy do nas przyszli i zanotowali świetne sezony. Właściwie każdy zagrał albo sezon życia, albo zrobił progres. Inni zawodnicy to widzą…
We Włocławku myśli się już o przyszłym sezonie, Igor Milicić przyznał również, że chciałby jak najszybciej skompletować skład na najbliższy sezon. Wciąż ważna kontrakty mają Kamil Łączyński, Robert Skibniewski i Michał Chyliński. Opcję przedłużenia kontraktu mają natomiast Danilo Andjusić i Bartosz Diduszko.
Nieoficjalnie mówi się, że Anwil Włocławek mocno zainteresowany jest usługami Szymona Szewczyka, który ma za sobą sezon w barwach Stelmetu BC ZIelona Góra. Tam jednak zawodnik nie dostawał zbyt dużej ilości minut na parkiecie i możliwe, że kolejne rozgrywki rozpocznie pod okiem Igora Milicicia, z którym pracował już w Koszalinie. Mówi się również o tym, że włocławski klub chętnie zakontraktowałby Pawła Kikowskiego, który ma za sobą bardzo udany sezon w barwach King Wilków Morskich Szczecin.