W czwartkowy wieczór Stelmet BC sięgnął po drugi z rzędu, a trzeci w ogóle tytuł najlepszej drużyny Tauron Basket Ligi. W ostatnim meczu pokonał Rosę 64:53 i w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu mógł podnieść w górę trofeum dla mistrza Polski.
- To wspaniałe uczucie. Mówiąc szczerze, to po trzecim zwycięstwie czuliśmy się bardzo pewnie. Byliśmy gotowi do zakończenia rywalizacji w czwartek - zdradził Nemanja Djurisić. - Kapitalnie, że tak rozstrzygnął się dla nas ten finał. Pracowaliśmy bardzo ciężko na ten sukces przez dziesięć miesięcy - dodał Czarnogórzec.
24-latek nie ukrywał, że, jak pozostali koledzy, przyszedł do klubu z jasnym zamiarem. - Ten cel przyświecał nam od początku przygotowań. Przeszliśmy długą drogę, ale gdy zabrzmiała ostatnia syrena, radość była ogromna. Mamy w składzie wielu zawodników z wysokimi umiejętnościami, wyrównaną kadrę. Atmosfera była wspaniała. Nie mogę być bardziej szczęśliwy - nie ukrywał podkoszowy.
ZOBACZ WIDEO Dujszebajew: Czegoś takiego jeszcze nie widziałem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Podobnie jak we wcześniejszych starciach finału, tak i w czwartkowy wieczór zielonogórzanie zdominowali przeciwników w walce podkoszowej oraz zaprezentowali świetną defensywę. W zbiórkach wygrali 36:24, w tym 11:5 w ataku. - Zawsze obroną i zbiórkami wygrywa się mecze. Filozofia Saso Filipovskiego sprawdza się w stu procentach i dała nam zwycięstwa zarówno w lidze, jak i europejskich pucharach - podkreślił Djurisić.
- Żmudna praca i profesjonalizm pozwoliły nam dojść do tego miejsca, w którym teraz jesteśmy. Jeśli dodamy do tego to, że ktokolwiek pojawił się na parkiecie, doskonale wiedział, co ma robić, to mamy receptę na sukces. To było naszą ogromną siłą i głównym atutem - kontynuował.
W ostatnim pojedynku rywalizacji o złote medale gracz z Bałkanów zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Zdobył 11 punktów (skuteczność 4/6 z gry) przez 17,5 minuty spędzone na parkiecie. Ponadto miał sześć zbiórek i dwie asysty.
Czy koszykarz pozostanie w Stelmecie na kolejny sezon? - Teraz chcę świętować ten triumf. To był bardzo długi sezon, dziesięć miesięcy pracy na najwyższych obrotach. To także mój pierwszy sezon w zawodowej koszykówce po grze w college'u. Chcę odpocząć, spędzić trochę czasu z rodziną, a potem zobaczymy, jak potoczą się moje losy - odpowiedział.