51-letni Scott Skiles w oświadczeniu opublikowanym w czwartek wyjawił, że nie czuje się właściwym trenerem dla młodej drużyny Orlando Magic i postanowił zrezygnować z pracy po wypełnieniu tylko pierwszego z trzech lat kontraktu.
Magic rozpoczęli sezon 2015/16 bardzo obiecująco (19-13), ale skończyli wygrywając tylko 16 z ostatnich 50 spotkań i z bilansem 35-47 ponownie nie awansowali do play-offów NBA.
Dziennikarze z Orlando donoszą, że Skiles już od kilku miesięcy nie był zadowolony ze swojego środowiska pracy. Miało dochodzić między nim, a Generalnym Menedżerem Magic Robem Henniganem do konfliktów. Według doniesień obaj mieli inne wizje rozwoju drużyny.
ZOBACZ WIDEO 25. mistrzostwo Polski koszykarek Wisły Can-Pack Kraków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W lutym Hennigan postanowił "przehandlować" dwóch podstawowych skrzydłowych z pierwszej piątki - utalentowanego Tobiasa Harrisa (Detroit) i weterana Channinga Frye'a (Cleveland). Otrzymał w zamian tylko weteranów Brandona Jenningsa, Ersana Ilyasovę, ale przede wszystkim dodatkowe kilkanaście milionów dolarów miejsca w budżecie na ruchy w tym roku na rynku wolnych agentów.
Skiles już po pierwszym miesiącu rozgrywek zaskoczył Hennigana i przesunął do roli rezerwowego Victor Oladipo, wybranego przed trzema laty z nr 2 draftu 2013. Wybrany z nr 4 Draftu 2014 Aaron Gordon przez pierwszą połowę sezonu też był tylko rezerwowym, a nr 5 Draftu 2015 Mario Hezonja spędził ją poza rotacją. Magic jednak grali lepiej, kiedy Skiles korzystał z większej ilości weteranów, niż później, w drugiej części sezonu, gdy postawił na młodzież.
Decyzja Skilesa jest dla Magic zaskoczeniem. Póki co, nie wiadomo jeszcze kto znajdzie się na liście kandydatów do roli nowego trenera zespołu.