Filip Matczak: Wszystko w naszych rękach

Zespół Asseco Gdynia już we wtorek mógł zapewnić sobie udział w play-offach, ale podopieczni Tane Spaseva okazali się słabsi od Stelmetu BC Zielona Góra. Żołto-niebiescy kolejną szansę na awans do pierwszej "ósemki" będą mieli w niedzielę.

Wtorkowe spotkanie w Arena Gdynia przyniosło całkiem sporo emocji. Mimo braku Przemysława Frasunkiewicza (odpoczynek) i kontuzji Jakuba Parzeńskiego Asseco postawiło się zespołowi Stelmetu BC Zielona Góra. Jeszcze w połowie trzeciej karty gospodarze prowadzili nawet 44:43, ale później do pracy wzięli się zielonogórzanie, którzy stopniowo budowali swoją przewagę. Ostatecznie zespół Saso Filipovskiego wygrał 71:55.

- Pierwsza połowa nie była taka zła w naszym wykonaniu. Później mieliśmy jednak problemy i zielonogórzanie to wykorzystali. Trochę szkoda, bo generalnie nasza gra tak źle nie wyglądała, jak wskazuje na to końcowy wynik - przyznaje Filip Matczak.

Asseco nadal nie jest pewne awansu do fazy play-off. Gdynianie prowadzą korespondencyjny pojedynek z PGE Turowem Zgorzelec. Zespół znad morza rozdaje jednak karty w tej walce.

- Szkoda, że nie udało się wygrać, bo to dałoby nam już awans do play-offów. Niestety nadal nie jesteśmy pewni, ale wszystko jest w naszych rękach. Po prostu musimy wygrać w ostatniej kolejce z Siarką - tłumaczy gracz Asseco.

Żołto-niebiescy kolejną szansę na awans do pierwszej "ósemki" będą mieli w niedzielę. Wówczas rywalem graczy Tane Spaseva będzie Siarka Tarnobrzeg, przedostatni zespół w Tauron Basket Lidze.

- Jest kilka dni na przygotowanie do tego meczu i trzeba zrobić wszystko, by być gotowym na 120 procent swoich możliwości - mówi Matczak.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: cudowny strzał Jamesa Rodrigueza. Można go oglądać do znudzenia

Źródło artykułu: