Ten rekord miał być nie do pobicia. 72-10 Chicago Bulls było zawsze uznawane jako coś nieosiągalne dla innych drużyn. Tymczasem obecny sezon pokazał, że Stephen Curry jest koszykarzem wybitnym i potrafi wyczyniać rzeczy niesamowite. 46 punktów, w tym 10 trójek lidera Golden State Warriors mówi samo za siebie. Dzięki niemu Golden State Warriors wygrali 73. spotkania w sezonie zasadniczym i złamali 20-letni rekord Byków.
- Chcę pogratulować Golden State Warriors niesamowitego sezonu. Koszykówka to sport, który ewoluuje, a rekordy są po to, aby je łamać. Oglądanie Warriors w akcji to była przyjemność. Czekam na ich grę w play off - napisał w oświadczeniu sam Michael Jordan.
Curry w całym sezonie trafił 402 trójki - wynik, który nie zostanie pobity przez wiele lat. To wyczyn, o którym mogli kiedyś pomarzyć wielcy snajperzy - Reggie Miller czy Ray Allen. Curry wskoczył na inny poziom koszykówki, trafiając z dalekiego dystansu niczym z automatu.
Przeciwko Memphis Grizzlies Wojownicy zagrali na luzie i szybko osiągnęli bezpieczną przewagę. Już po premierowej kwarcie prowadzili różnicą 14 punktów i nie pozwolili Niedźwiadkom zepsuć im tego święta. Klay Thompson dołożył 16 punktów, z kolei Harrison Barnes miał oczko mniej. Wśród pokonanych wyróżnił się Zach Randolph, autor 24 punktów. Dwa mniej miał Lance Stephenson.
- Przez milion lat nie uwierzyłbym, że ten rekord będzie kiedykolwiek poprawiony. Powiem coś, co powiedziałem 20 lat temu: nie sądzę, że ktokolwiek ten rekord złamie. Ktoś musiałby osiągnąć bilans 74-8 - nie widzę tego... - powiedział Steve Kerr, trener Warriors, który 20 lat temu był zawodnikiem Chicago Bulls.
Wojownicy w pierwszej rundzie play off zmierzą się z Houston Rockets, którzy zakończyli rywalizację na 8. pozycji.
Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 125:104 (37:23, 33:27, 32:31, 23:23)
(Curry 46, Thompson 16, Barnes 15 - Randolph 24, Stephenson 22, Green 12)