W Szczecinie kibice zgromadzeni w Azoty Arenie oglądali pasjonujące zawody. Zespoły King Wilków Morskich Szczecin i Asseco Gdynia w głównej mierze postawiły na ofensywę, zdobywając łącznie w ciągu 40 minut aż 206 punktów.
Warto zwrócić uwagę na fakt, że drużyny trafiły aż 29 rzutów z dystansu. 11 zawodników zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową. Najwięcej (30) zgromadził Anthony Hickey, który był bezsprzecznie najlepszym zawodnikiem.
- Po takim meczu mówię: "wow". Kibice w Szczecinie przyszli zobaczyć dobry mecz i tak faktycznie się stało. King Wilki Morskie to naprawdę świetny zespół, który ma w swoich szeregach wielu utalentowanych zawodników w ofensywie. Fani mogą mieć dużo radości i pociechy z takiej drużyny - przyznał na konferencji prasowej Tane Spasev, szkoleniowiec Asseco Gdynia.
Macedończyk nie krył zadowolenia z postawy swoich zawodników, którzy w ostatnich dniach złapali dobrą formę i są na najlepszej drodze do awansu do play-offów.
- Myślę, że jedyną szansą, aby pokonać szczeciński zespół jest ofensywna koszykówka, która nastawiona jest przede wszystkim na zdobywanie punktów. Nam to się w tym meczu udało. Cieszyliśmy się grą. Tego wymagałem od swoich zawodników. Świetnie zrealizowali moje założenia - wytłumaczył.
W niedzielę podopieczni Spaseva zagrali wyśmienicie w ofensywie. Gdynianie mieli aż 61-procentową skuteczność z gry (34/55). Goście znad morza trafili aż 15 rzutów z dystansu na 26 prób. Pod tym względem świetnie spisywali się Anthony Hickey (siedem "trójek"), Przemysław Frasunkiewicz i Filip Matczak (po trzy "trójki").
- Chciałbym podziękować wszystkim moim zawodnikom, którzy dali z siebie naprawdę dużo. Jestem zdumiony formą Kowalczyka, Matczaka, Żołnierewcza, Parzeńskiego. Wielkie ukłony należą się także naszym doświadczonym graczom - Frasunkiewiczowi i Szczotce. No i oczywiście nie wolno zapomnieć o Anthonym Hickeym, który poprowadził nas do zwycięstwa. Świetnie czuł się w tym meczu - podkreślił Macedończyk.
[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]