W sobotni wieczór kibice na Kociewiu byli świadkami kolejnego horroru, nic jednak nie wskazywało na to, że podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa będą mieć problemy z pokonaniem swojego przeciwnika. Gospodarze pomimo słabszej dyspozycji strzelców grali pewnie, wymuszali sporo błędów ostrowian, co przełożyło się na to, że w drugiej połowie spotkania prowadzili różnicą nawet 14 "oczek".
Problemy starogardzian rozpoczęły się w ostatnich pięciu minutach pojedynku. Biało-niebiescy osłabieni brakiem Damiena Kinlocha opadali z sił, a zdecydowanie lepiej grali przyjezdni prowadzeni w głównej mierze przez Christo Nikołowa. Na 30 sekund przed zakończeniem gry Polpharma roztrwoniła prawie całą przewagę i na swoim koncie miała zaledwie punkt więcej od BM Slam Stali. Taki rezultat utrzymał się już do końca meczu, pomimo iż rzut na zwycięstwo oddawał Curtis Millage. Próba Amerykanina z półdystansu okazała się ostatecznie niecelna.
- Było to bardzo ciężkie spotkanie dla nas - przyznał Marcin Flieger, który zanotował 14 punktów i 7 asyst. - Cieszymy się ze zwycięstwa, bo myślę, że zagraliśmy dzisiaj jak drużyna - zauważył kapitan Farmaceutów.
Kolejny triumf w rozgrywkach Polpharmy Starogard Gdański może cieszyć trenera Kociewskich Diabłów, gdyż pomimo słabszej dyspozycji liderów Michaela Hicksa, Johnny'ego Dee i nieobecności Damiena Kinlocha, wykreowali się inni , którzy doprowadzili swoją drużynę do zwycięstwa. Świetnie grał przede wszystkim Uros Mirkovic, wspierany przez Marcina Fliegera, należy zauważyć także bardzo dobry występ Szymona Długosza.
- Tak zawszę powinniśmy grać, każdy kto wychodził na parkiet dawał coś od siebie, dokładał coś dobrego dla drużyny - kontynuował Flieger. - Myślę, że tylko w ten sposób można odnosić zwycięstwa, gdy każdy chce zwyciężyć, każdy chcę zrobić coś dobrze na boisku i dzisiaj to było widać. Całej drużynie należą się gratulacje - podsumował.