- Patrząc na wynik mogłoby się wydawać, że mecz był dla nas łatwy - przekonuje Mateusz Dziemba, który ma za sobą niezły występ. Rzucający MKS-u Dąbrowa Górnicza w konfrontacji ze Śląskiem Wrocław zanotował 8 punktów (3/4 z gry), 4 zbiórki, 2 asysty i przechwyt.
Dziemba nie ma wątpliwości, że ogromne znaczenie dla wygranej miała skuteczność w rzutach zza łuku, którymi rozpoczęli meczu. - Dobrze rozpoczęliśmy to spotkanie. Dzięki bardzo dobrej skuteczności szybko uzyskaliśmy kilkanaście punktów przewagi - ocenia.
Sytuacja kryzysowa dopadła MKS jedynie w trzeciej kwarcie. Wtedy to Śląsk 19 punktów straty zmniejszył do zaledwie trzech. - Myślę, że kontrolowaliśmy ten mecz w pierwszej połowie. Na drugą Śląsk wyszedł bardzo zmotywowany. Dzięki temu doszedł nas na trzy punkty i wydawało się, że będzie gorąco do samego końca - komentuje Dziemba.
Wtedy jednak dąbrowianie zmienili taktykę i wszystkie piłki "pchali" pod kosz. Tam bowiem niepodzielnie panował duet Drago Pasalić - Eric Williams.
- Na szczęście wróciła nasza dobra gra i ponownie zdołaliśmy wypracować sobie przewagę, którą już do samego końca powiększaliśmy - zakończył.
Dzięki tej wygranej MKS nadal liczy punkty i możliwe szanse na grę w fazie play. Przed dąbrowianami już w sobotę kolejne arcyważne starcie, bowiem w hali Centrum gościć będą bezpośredniego rywala w walce o "ósemkę" King Wilki Morskie Szczecin.
W pierwszym spotkaniu Wilki Morskie wygrały 71:69, a bohaterem okazał się nieobecny już w szczecińskim teamie Korie Lucious.