Akademicy, którzy mieli dwa tygodnie czasu na przygotowanie do meczu z Anwilem Włocławek, nie zaprezentowali się z najlepszej strony. Po raz kolejny w tym sezonie zawiodła gra w ataku. 52 punkty zdobyte nie są powodem do zadowolenia ani dla trenera Davida Dedka, ani dla zawodników, którzy choć grali ambitnie, to musieli uznać wyższość ekipy z Kujaw.
- Myślę, że zawiodła nas skuteczność w rzutach z dystansu. Mieliśmy pozycje, ale po prostu nie trafialiśmy - przyznaje Artur Mielczarek, kapitan AZS-u Koszalin.
Zespół z Koszalina trafił zaledwie cztery z 23 prób z dystansu. Dwie "trójki" rzucił Cameron Gliddon, nowy zawodnik AZS-u, po jednej dorzucili Adam Pechacek i Mielczarek.
Jeszcze w połowie trzeciej kwarty goście prowadzili wyrównaną walkę z Anwilem, przegrywając 40:42. Od tego czasu rozpoczął się "serial punktowy" gospodarzy.
- W trzeciej i czwartej kwarcie pozwoliliśmy rywalom na oddawanie rzutów z czystych pozycji. Tak też Anwil wypracował przewagę, która jest dość duża - komentuje Mielczarek.
AZS Koszalin ma coraz trudniejszą sytuację w tabeli. Z bilansem 11:12 zajmuje dziewiąte miejsce. Kolejnym rywalem Akademików będzie Rosa Radom.
jak się robi b. ciężkie treningi bo ma się chwilę wolnego to nogi z waty i "nie siedzi"
jeden dwóch zawodników zawsze może mie Czytaj całość