[b]
WP SportoweFakty: Wzięliście rewanż na zespole z Gdyni, który was pokonał w pierwszej rundzie. Wówczas to była dla was pierwsza porażka w sezonie.
[/b]
Bartosz Bochno: Mieliśmy w głowach porażkę z Asseco Gdynia w pierwszej rundzie. Nie ukrywam, że długo ją rozpamiętywaliśmy. Bardzo zależało nam na tym, aby się zrewanżować. Ta sztuka nam się udała i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni.
Do samego końca musieliście drżeć o końcowy wynik w Gdyni, a sprawę mogliście zamknąć znacznie szybciej.
- To prawda. W czwartej kwarcie zabrakło takiej "kropki nad i." Myślę, że powinniśmy szybciej zakończyć ten mecz. Najważniejsza jest wygrana.
14 zwycięstw i tylko pięć porażek - wasz bilans robi wrażenie.
- Na pewno nasza sytuacja w tabeli jest powodem do dużego zadowolenia, ale warto zdać sobie sprawę z faktu, że dopiero zaczęła się druga runda i nie ma co popadać w hurraoptymizm.
Walka o pierwszą trójkę jest w waszym zasięgu.
- Do końca sezonu zasadniczego daleka droga. Należy koncentrować się na każdym kolejnym spotkaniu.
[b]
Ważnym elementem jest chyba fakt, że na każdej pozycji macie po dwóch zawodników. Trener Winnicki ma spore pole manewru.[/b]
- Jest spora konkurencja, ale to działa z pożytkiem dla drużyny. Każdy walczy o swoje, ale wszystko jest z myślą o zespole. Nikt nie patrzy pod kątem własnych statystyk. To jest podstawa. Współpraca na treningach przynosi korzyści.
Na razie za często nie pojawiasz się na parkiecie.
- Wiadomo, że chciałoby się grać więcej, ale najważniejsze są zwycięstwa.
Spodziewałeś się takiego obrotu spraw?
- Wiedziałem, co mnie czeka i na pewno nie będę narzekał. To nie w moim stylu. Ciężko walczę o swoją pozycję w zespole.
Rozmawiał Karol Wasiek