- Cieszy wygrana, ale sporo rzeczy pozostaje do poprawy - mówi Łukasz Majewski, kapitan King Wilków Morskich. Szczecinianie bardzo kiepsko rozpoczęli środowe spotkanie. Po kilku minutach gospodarze przegrywali 4:16. Po stronie gości trafiali Michael Hicks, Uros Mirkovic i Łukasz Diduszko.
Wydawało się, że podopieczni Mindaugasa Budzinauskasa pójdą za ciosem i będą powiększać swoją przewagę. Od połowy pierwszej kwarty do głosu doszli gospodarze, którzy głównie za sprawą Russella Robinsona zaczęli odrabiać straty.
Na początku drugiej odsłony szczecinianie wyszli na prowadzenie, które z biegiem czasu zaczęli powiększać. W pewnym momencie urosło ono nawet do 10 oczek, ale goście z Kociewia nie powiedzieli ostatniego słowa i rzucili się do odrabiania strat.
- Polpharma zgotowała nam nerwówkę w czwartej kwarcie. Goście z Kociewia postawili twarde warunki. Nie było lekko. Myślę, że to poniekąd nasza wina, bo zanotowaliśmy przestój - przyznaje Majewski, który zdobył w całym meczu 20 punktów i był drugim najlepszym strzelcem w drużynie.
W końcówce skuteczniejsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 83:73. Dla szczecinianin była to dziewiąta wygrana w tym sezonie. Zespół Marka Łukomskiego zajmuje ósme miejsce w ligowej tabeli.
Dujszebajew: moim marzeniem jest praca z reprezentacją Polski
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.