Marek Łukomski "pod obstrzałem" po kolejnej porażce King Wilków Morskich Szczecin

King Wilki Morskie Szczecin spisują się poniżej oczekiwań. Koszykarze, których celem jest miejsce w pierwszej ósemce wygrali siedem z 16 spotkań. Po ostatniej porażce z trudnymi pytaniami musiał zmierzyć się trener Marek Łukomski.

Najbliższe cztery pojedynki mogą w przypadku niepowodzeń przesądzić o tym, że King Wilki Morskie Szczecin nie zagrają w play-offach. Rywalami będą Siarka Tarnobrzeg, Polpharma Starogard Gdański, Stelmet BC Zielona Góra oraz AZS Koszalin. Mimo trudnej sytuacji trener Marek Łukomski nie obawia się rosnącej presji.

- My się nie bawimy w koszykówkę, tylko cały czas pracujemy pod ostrzałem i to z każdej strony: przeciwników, innych trenerów i zawodników. To jest nasz zawód. Taką drogę wybraliśmy. Jeżeli zdarzą się porażki z tymi zespołami to presja, która już jest duża będzie jeszcze większa. Musimy z tym żyć i sobie radzić. Najłatwiejszym sposobem jest wygrywanie kolejnych spotkań - powiedział trener King Wilków Morskich Szczecin. Mimo zakontraktowania Russella Robinsona, w klubie z Pomorza Zachodniego nie postawili sobie wyższych celów niż zakończenie rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi w czołowej ósemce.

- Martwimy się, żeby awansować do ósemki. Sześć albo siedem zespołów cały czas ma szanse. Jeżeli osiągniemy nasz nadrzędny cel to będziemy myśleli, co dalej. Na pewno się nie położymy, tylko będziemy się bili. Myślę, że poza Stelmetem każdy rywal jest w naszym zasięgu - przyznał Łukomski, który przekonywał, że zespół zawiódł jedynie w domowym starciu z Siarką Tarnobrzeg.

Marek Łukomski poprowadzi King Wilki Morskie Szczecin do play-offów?
Marek Łukomski poprowadzi King Wilki Morskie Szczecin do play-offów?

- Oczekiwania są bardzo duże. Nie mamy tyle zwycięstw ile chcielibyśmy mieć. Jak się spokojnie usiądzie i przeanalizuje naszą sytuację w tabeli to ciągnie się za nami od długiego czasu mecz z Siarką Tarnobrzeg. Myślę, że więcej zwycięstw trudno było nam odnieść. Przegraliśmy na wyjeździe w Słupsku, Radomiu, Kutnie, Zielonej Górze i u siebie z Anwilem Włocławek, gdy nie mieliśmy rozgrywającego. Jest piątka zespołów, które odskoczyły a inne drużyny też popełniają błędy. Tabela jest płaska i dwa zwycięstwa mogą nas wywindować na siódme miejsce - analizował młody szkoleniowiec.

King Wilki Morskie miały szansę odnieść cenne zwycięstwo już w niedzielę. Po pierwszej połowie prowadziły 33:31 z Energą Czarnymi Słupsk. W kolejnych odsłonach było jednak zdecydowanie słabiej i goście ostatecznie wygrali 93:81. - Gratuluję Czarnym Słupsk i trenerowi Kairysowi wygranego meczu. Pokazali, że nie przez przypadek mają tyle zwycięstw. W ostatnich spotkaniach pokonywali rywali różną liczbą punktów, natomiast widać klasę i potencjał w tej drużynie - chwalił przyjezdnych Marek Łukomski.

- Może zawsze graliśmy słabo trzecią kwartę. W niedzielę też się jej obawialiśmy. Chciałem mieć duże zastrzeżenia do zespołu, do obrony, którą prezentowaliśmy, natomiast gdy się rzuca 10/11 za trzy punkty to czapki z głów i tylko pogratulować. Mam nadzieję, że Czarni będą cały czas tak rzucali w kolejnych meczach, żeby już nie oddawali zwycięstw zespołom, z którymi będziemy walczyli o awans do pierwszej ósemki. Staraliśmy się wrócić do końca, ale trudno było nam się podnieść. Czarni już bardzo dobrze grali i kontrolowali mecz mimo naszych kilku zrywów - kontynuował trener King Wilków Morskich Szczecin.

Na początku trzeciej kwarty, gdy rywale trzykrotnie z rzędu trafili z dystansu, poprosił on o przerwę. Rozpędzonego przeciwnika nie udało już się jednak zatrzymać. - Zmieniliśmy trochę system obrony. Zaczęliśmy agresywniej bronić na pick and rollach. Czarni to w drugiej połowie wykorzystali z nawiązką. Niektóre rzuty były z otwartych pozycji, ale też trafiali z dziewiątego metra przez ręce. Myślę, że nie zagraliśmy tragicznie w obronie - tłumaczył Marek Łukomski.

Źródło artykułu: