[b]
WP SportoweFakty: Znakomicie rozpocząłeś obecny sezon. Potwierdzeniem tego jest fakt, że w 12 z 13 meczów zanotowałeś podwójną zdobycz punktową.[/b]
Paweł Kikowski: Fajnie, że jest taka passa, ale cieszyłbym się bardziej, gdybyśmy przy okazji mieli tyle samo zwycięstw na swoim koncie.
A na poważnie, to nie zanotowałem falstartu, bo zwykle miałem słabe początki. Nie potrafiłem odpowiednio wejść w sezon. Co roku mocno pracowałem w okresie przygotowawczym, ale trafiałem z formą na okres przygotowawczy. Przed tym sezonem był nieco krótszy obóz i może dlatego idealnie wstrzeliłem się ze swoją dyspozycją.
Co jeszcze uległo zmianie?
- Myślę, że warto zwrócić uwagę na fakt, że na formę danego zawodnika wpływ ma wiele czynników, także trener, jak i pozostali gracze z drużyny. Cieszę się, że koledzy mi ufają i pełnię ważną rolę w zespole. Mogę robić swoje.
Jaki wpływ na twoją formę miał Marek Łukomski?
- Trener bardzo mi ufa. Czuję, że wierzy w moje umiejętności. To mi pomaga. Staram się mu odwdzięczyć dobrą grą. Na razie wszystko dobrze wychodzi.
41-procentowa skuteczność z dystansu robi wrażenie.
- Zawsze mogłoby być nieco lepiej. Aczkolwiek narzekać nie będę.
Można powiedzieć, że nieco powracasz z zaświatów. Znów przypominasz, że możesz być liderem drużyny i prowadzić ją do sukcesów.
- Cieszę się, że pojawiają się takie opinie. Po to trenuję całe wakacje, aby cieszyć się grą. Miło, że ktoś to zauważa.
Analizujesz statystyki? Oglądasz swoje "cyferki"?
- Oczywiście, a który koszykarz tego nie robi? Śledzę swoje statystyki. Jeszcze dogłębniej robi to mój brat, który przekazuje wszystkie swoje obserwacje. Nie ukrywam, że lubię analizować swoją grę. Często oglądam mecze i dokonuję takiego podsumowania.
Wycinasz tylko swoje akcje, czy patrzysz też pod kątem drużyny?
- Staram się oglądać zarówno siebie, jak i drużynę. Zależy mi na wyłapaniu elementów, które mógłbym robić lepiej w przyszłości. Taka analiza bardzo pomaga.
W Gdyni ponownie był najlepszym strzelcem zespołu, ale nie uchroniłeś jej od kolejnej porażki w Tauron Basket Lidze.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w Gdyni nigdy nie gra się łatwo, tym bardziej po świętach Bożego Narodzenia.
Te święta wybijały z rytmu?
- Dokładnie. Myślę, że w następnym meczu przeciwko Śląskowi wszystko wróci do normy. Będziemy mocniejsi.
Poprawiliście nieco bilans z początku sezonu, ale wydaje się, że on wciąż nie jest na miarę waszego potencjału, którym dysponujecie.
- To prawda. Nie ma co ukrywać, że mieliśmy dość trudny początek sezonu. Trafiliśmy na zespoły z czołówki, które u siebie praktycznie nie przegrywają meczów. Mowa tutaj o Enerdze Czarnych Słupsk i Stelmecie BC Zielona Góra. W dodatku przydarzyła nam się nieszczęsna porażka z Siarką Tarnobrzeg, która cały czas siedzi nam w głowach.
Rozmawiał Karol Wasiek
{"id":"","title":""}