Dawid Adamczewski w poprzednim sezonie mógł cieszyć się ze zdobycia złotego medalu I ligi. Jego rola w zespole Stali Ostrów Wielkopolski nie była jednak tak duża, jak oczekiwałby tego sam zawodnik. 24-letni gracz zdecydował się wrócić do Inowrocławia, w którym czuje się jak ryba w wodzie. W barwach Noteci, Dawid Adamczewski notuje bardzo przyzwoity sezon.
WP SportoweFakty: Po trzech latach wróciłeś do Inowrocławia. Po kilku miesiącach możesz stwierdzić, iż była to dobra decyzja?
Dawid Adamczewski: Jak najbardziej tak. W nowym zespole odnalazłem się bardzo dobrze i co najważniejsze mam też większą rolę, niż to miało miejsce w poprzednich sezonach.
[b]
Jak ocenisz pierwszą rundę rozgrywek w wykonaniu Noteci? Satysfakcjonuje was bilans 5 zwycięstw i 10 porażek?[/b]
- Graliśmy ją ze zmiennym szczęściem. Dużo meczów graliśmy dobrze do pierwszej połowy, a w drugiej zapominaliśmy już jak się gra w basket. Takie spotkania bolą, kiedy przegrywa się w końcówce wygrany mecz. Później te punkty uciekają i pewność drużyny maleje... Pierwsza runda nauczyła nas, jak nie grać w kolejnych spotkaniach i nie przegrywać na własne życzenie.
Po których spotkaniach macie największy niedosyt? Zwycięstwo choćby w meczu w Pruszkowie było dla was na wyciągnięcie ręki.
- Było kilka takich spotkań. Wystarczy wspomnieć mecz u siebie z GTK Gliwice, w którym do przerwy prowadziliśmy 20 punktami, a ostatecznie go przegraliśmy, ale jak to się mówi "Nie ważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz”. Wspomniałeś też mecz w Pruszkowie. Mieliśmy do 38 minuty zwycięstwo w garści, jednak ostatecznie to Znicz Basket cieszył się ze zwycięstwa. Oni grali przez 40 minut...
W tym sezonie notujesz średnio 11,6 punktu oraz 4,2 zbiórki na spotkanie. Jesteś zadowolony z takich statystyk?
- Powiem szczerze, że zawsze może być lepiej, ale nie ma co narzekać. Trzeba jeszcze ciężej pracować, aby być coraz lepszym i osiągać dobre statystyki zarówno indywidualne jak i drużynowe.
Czołowa ósemka to realna sprawa dla beniaminka z Inowrocławia?
- Oczywiście, że tak. Przed nami cała druga runda rozgrywek, jest jeszcze mnóstwo meczów. Parkiet nas zweryfikuje i pod koniec marca zobaczymy na jakim będziemy miejscu (śmiech).
Zmieńmy trochę temat. Jak spędzasz święta w tym roku?
- Na pewno w Inowrocławiu w gronie swoich bliskich. Tak na prawdę mamy tylko 3 dni wolnego i już 26 grudnia ruszamy dalej do pracy. Po nowym roku są przed nami dwa ważne mecze, a wiadomo, że chcielibyśmy nowy rok rozpocząć od zwycięstwa.
Już na początku nowego roku rozegracie bardzo ważny pojedynek z SKK Siedlce. Czujesz, iż może być on kluczowy dla układu dolnych rejonów tabeli?
- Myślę, że tak może być. Jeśli marzy się o ósemce, to trzeba wygrywać jak najwięcej i nie patrzeć się na innych.
Rozmawiał Jakub Artych