- Torunianie zagrali bardzo dobre spotkanie. Trzykrotnie odjeżdżaliśmy im punktowo. W pierwszej, a także drugiej połowie nas "dochodzili" i tak ten mecz się toczył. Aczkolwiek w końcowych minutach zachowaliśmy więcej zimnej krwi - powiedział po zakończonym pojedynku zawodnik Stelmetu BC Zielona Góra, Mateusz Ponitka.
Koszykarz podkreślił jak ważne dla drużyny jest wsparcie wiernych kibiców. - Nie mówiłbym w tym momencie o naszym zmęczeniu, bo to nie jest nasza wymówka. Sporo podróżujemy, ale staramy się zachować pełen profesjonalizm i walczyć na sto procent w każdym meczu, mimo okrojonego składu. Dajemy z siebie wszystko i dziękujemy w szczególności naszym kibicom za to, że to doceniają przychodząc na mecz i wspierając nas jako szósty i w tym momencie najbardziej potrzebny zawodnik. Dziękujemy za to.
Obecnie zielonogórzanie rozgrywają mecz bez "czwórek". Nie zapowiada się też na to, by chociażby Vlad-Sorin Moldoveanu wrócił w najbliższych dniach w szeregi zespołu. Ekipa Stelmetu musi więc grać takim składem, jaki pozostał. - Ciężko się gra bez czwórek, bo one otwierają też dużo opcji i w ataku i w obronie. Oczywiście ja przymusowo pomagam też na czwórce. Staram się walczyć z trochę większymi zawodnikami, ale nie zawsze się to udaje. Dlatego też przegraliśmy w tym meczu jeśli chodzi o zbiórki w ataku. Dajemy jednak z siebie wszystko co mamy. Teraz jest ten czas również dla innych, żeby zrobili ten stand up i pokazali cały swój potencjał. Nie możemy więc narzekać i skupić się na tym, by wygrywać mecz za meczem i akcję za akcją - przyznał zawodnik.
Nie dość, że dobry grajek, to jeszcze mądrze mówi:)