Zabójcze pięć minut PGE Turowa we Wrocławiu!

Czwartą kwartę spotkania pomiędzy Śląskiem i PGE Turowem goście rozpoczęli od prowadzenia 14:0 i głównie dzięki temu mogli cieszyć się z czwartego zwycięstwa w tym sezonie (85:72).

[color=#3b3a40]Wrocławianie mieli w tym meczu w zasadzie tylko dwa gorsze momenty - na samym początku spotkania i na starcie czwartej kwarty. Ten ostatni przestój okazał się jednak dla nich zabójczy. Kiedy na nieco ponad pięć minut do końca pojedynku zgorzelczanie odskoczyli gospodarzom na 15 punktów, zwycięstwa z rąk wypuścić już nie mogli.

PGE Turów, po serii niepowodzeń na początku sezonu, podtrzymuje zatem zwycięską serię. Wygrana ze Śląskiem była dla zgorzelczan trzecim triumfem z rzędu. Drużyna zaczyna powoli wspinać się w ligowej tabeli. A Śląsk? Działacze i sztab szkoleniowy mają nad czym myśleć. Wrocławianie przegrali bowiem po raz szósty z rzędu w TBL i coraz szybciej zbliżają się do ligowego dna!

Co do samego meczu, jego początek wskazywał na to, że to zgorzelczanie będą dyktować warunki. Już po kilku minutach gry prowadzili we Wrocławiu 12:4, głównie za sprawą skutecznych Camerona Tatuma i Filipa Dylewicza. W inauguracyjnej partii goście wyraźnie dystansowali rywala, ale Śląsk dosyć szybko się przebudził. Już w drugiej odsłonie dopadł koszykarzy PGE Turowa, głównie dzięki temu, że potrafił zdecydowanie lepiej dzielić się piłką, a w ataku do głosu doszedł też Jarvis Williams, w zasadzie jedyny jasny punkt Śląska w tym pojedynku.[/color]

Tuż po przerwie wydawało się nawet, że to gospodarze zaczną przejmować inicjatywę. Wszelkie próby odskoczenia rywalowi kończyły się jednak fiaskiem. Kiedy tylko Śląsk zyskiwał cztery "oczka" przewagi, natychmiast je tracił. Koszykarze PGE Turowa cały czas trzymali rękę na pulsie, co się opłaciło. Kiedy w czwartej kwarcie trio Daniel Dillon - Jovan Novak - Filip Dylewicz raz za razem dziurawiło kosz rywala, kibice gospodarzy mieli coraz gorsze nastroje.

Gościom w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła nawet słaba skuteczność na linii rzutów osobistych (55 procent). Zresztą, gospodarze w tym elemencie też nie grzeszyli skutecznością (9/16).

WKS Śląsk Wrocław - PGE Turów Zgorzelec 72:85 (15:21, 22:17, 17:17, 18:30)

Śląsk: Williams 23, Heath 11, Smith 11, Madden 9, Jankowski 9, Kowalenko 7, Stawiak 2, Jarmakowicz 2, N. Kulon, Chanas, Sutton, M. Kulon

PGE Turów: Dillon 26, Dylewicz 18, Tatum 13, Novak 9, Krestinin 8, Kostrzewski 7, Marek 2, Gospodarek 2, Karolak, Prostak.

[multitable table=671 timetable=10721]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (12)
avatar
Michalik józef
8.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Wielka metropolia Breslau ,piekne miasto i jak zasłużone dla polskiej koszykówki (tak ,wiem CWKS ściągał do woja najlepszych) i obrywa lanie od 25 tys. dziury z pogranicza. Wstyd, hańba ! 
avatar
fazzzi
8.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Graty Tury. Życzę wam równowagi i stabilizacji w grze. Śląsk chyba przekroczył Rubikon. Tu już gadanie nie pomoże... laska dynamitu i budowa od nowa... najlepiej na trwałym fundamencie;) Co Tam Czytaj całość
avatar
NO32
7.12.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo chlopaki mimo kiepskiej sytuacji mozemy wygrac... Miejmy nadzieje ze Turow nie polegnie i od nastepnego sezonu bedziemy jeszcze silniejsi niz za zlotego misia :)) 
avatar
HalaLudowa
7.12.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Pozlacany burak tym razem wreczamy calej druzynie z wyjatkiem pana Williamsa. Premia w postaci srebrnej marchewy dla Kamila Chanasa za zapowiadana przed sezonem gotowosc bycia liderem. Nagroda Czytaj całość
avatar
eeeee
7.12.2015
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Brawo Turów!
30 pkt w IV Q robi wrażenie :)
Jak przegrać z drużyną, która gra bez centra wie tylko Śląsk.