Kolejna porażka Śląska! Wrocławianie przegrali ze Startem

Już piątej porażki w tym sezonie doznali zawodnicy Śląska. Wrocławianie nie zdołali zatrzymać przed własną publicznością Startu Lublin, który do zwycięstwa poprowadzili Nick Kellogg i Jan Grzeliński.

Nie zadziałał w Śląsku efekt "nowej miotły". W sobotę klub poinformował, że Mihaila Uvalina zastąpi na stanowisku trenera Emil Rajković, który prowadził zespół w poprzednich rozgrywkach. Ale pod wodzą Macedończyka wrocławianie znowu zawiedli.

To już czwarta przegrana u siebie z rzędu. Właściwie Wojskowi ani razu nie sięgnęli po zwycięstwo przed własną publicznością. Dotychczas udało im się pokonać Rosę Radom i Trefl Sopot. Ponadto byli też blisko wygranej w wyjazdowym meczu z Siarką Tarnobrzeg.

Niemniej Śląsk rozczarowuje. Ambicje tego zespołu były znacznie wyższe i siegają nawet podium mistrzostw Polski. Trzeba jednak otwarcie przyznać, że z taką grą nie tylko nie uda się zdobyć medalu, ale będzie ciężko w ogóle zakwalifikować się do fazy play-off.

Tym razem słabość wrocławian obnażyła ekipa z Lublina. Start wcale nie zagrał rewelacyjnych zawodów. Po prostu wykorzystał błędy przeciwnika i jego fatalną skuteczność. Zawodnicy Rajkovicia regularnie pudłowali i nawet rzuty wolne sprawiały im sporo problemów.

Drużyna Pawła Turkiewicza zagrała równo. Mimo że przyjezdni notowali mnóstwo strat, to w ataku systematycznie powiększali swój dorobek. Nie mieli tak długich przestojów i dość szybko radzili sobie z kryzysem.

Decydująca w tym meczu była trzecia kwarta. To wtedy nie do zatrzymania byli Jan Grzeliński i Nick Kellogg, czyli dwaj najskuteczniejsi zawodnicy Startu. Pierwszy zakończył spotkanie z dorobkiem 18 punktów, 5 zbiórek i 3 asysty, drugi dołożył 20 punktów, 8 zbiórek i 2 asysty. Na jego koncie znalazło się też aż 7 strat.

We wrocławskim zespole najlepszy był Anthony Smith, ale brakowało mu wsparcia. Zawiedli Kamil Chanas i Michał Jankowski, którzy spędzili na parkiecie mnóstwo czasu. Sęk w tym, że duet Polaków miał ogromne problemy ze skutecznością. W całym spotkaniu obaj trafili zaledwie po jednej z dziewięciu prób.

Niewiele lepszy w tym elemencie był od nich Brandon Heath, który uzbierał osiem punktów, ale trafił raptem trzy rzuty z trzynastu. Na jego korzyść przemawia jednak siedem asyst czy sześć zbiórek.

WKS Śląsk Wrocław - Start Lublin 68:75 (17:14, 17:20, 15:21, 19:20)

WKS Śląsk: Smith 17, Kowalenko 14, Jarmakowicz 11, Heath 8, Jankowski 6, Madden 6, Chanas 3, Sutton 2, N. Kulon 1.

Start: Kellogg 20, Grzeliński 18, Czumakow 10, Trojan 5, Poole 5, Małecki 5, Jackson 5, Salamonik 5, Ciechociński 2, Czujkowski 0.

Komentarze (12)
avatar
fazzzi
16.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To już równia pochyła. Na początku sezonu "wieszczyłem", że we Wrocławiu każdy przyjezdny może mieć problem... chyba pora zweryfikować tamto wieszczenie. Źle to wygląda z meczu na mecz coraz go Czytaj całość
barakuda
16.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zastanawia beznadziejna forma Chanasa. Miał być liderem. 
avatar
rondo
15.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czy to już dno?ale widać ze trener nie odrobił zadań domowych i robił to co poprzednik,jestem przekonany że Uwalin by tego meczu nie przegrał...... 
avatar
S777
15.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Baaaardzo miła niespodzianka... chociaż sam mecz nie stał na wysokim poziomie... Ale ważne, że wygrali... zaskakujcie nas tak dalej :) Janek się dzisiaj pokazał... pewnie chce za rok grać w swo Czytaj całość
avatar
t00kie
15.11.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Czerwono-Czarne to barwy nieobliczalne! Hehe a to ci dopiero siupryza!