Trudne zadanie czeka Anwil Włocławek w poniedziałkowy wieczór. W Hali Mistrzów zjawi się największe zaskoczenie tego sezonu, a zarazem wicelider Tauron Basket Ligi, Asseco Gdynia. Zespół Tane Spaseva przegrał dotychczas tylko raz w sześciu meczach.
- Przyjeżdża do nas zespół, który jest na drugim miejscu w tabeli, jest wiceliderem. Na pewno można nazwać ekipę Asseco rewelacją sezonu. Drużyna nie ma w składzie żadnych gwiazd, a mimo to wygrywa. Trzeba tutaj zaznaczyć wielką pracę trenera Tane Spaseva i jego zawodników - mówi opiekun Anwilu, Igor Milicić.
Chorwacki szkoleniowiec ma powody do zadowolenia. Anwil również jest wysoko w tabeli - obecnie razem z Energą Czarnymi Słuspk ex aequo zajmuje 5. miejsce w TBL i legitymuje się bilansem 3-1. Po ostatniej porażce w Dąbrowie Górniczej włocławianie z pewnością będą chcieli pokazać sportową złość i wygrać po raz trzeci w sezonie w Hali Mistrzów.
- Jesteśmy nastawieni na twardą, męską walkę i to pomimo faktu, że gdynianie mają najmłodszy skład w lidze. Przyznam, że nie pamiętam kiedy po raz ostatni najmłodsza drużyna w ekstraklasie zajmowała przez kilka kolejek pierwsze-drugie miejsce w tabeli - dodaje Milicić.
Kilka lat temu koszykarska Polska zachwycała się, że w ekstraklasie jest miejsce dla Startu Gdynia, w którym grali nastolatkowie np. Sebastian Kowalczyk czy Maciej Kucharek. Jeśli jednak Start był "młodym" zespołem ze średnią wieku nieco powyżej 25 lat, to jak nazwać Asseco? Średnia wieku zawodników w składzie ekipy Tane Spaseva to nieco ponad 21 lat...
- Przyjeżdża do nas wicelider z kilkoma bardzo ciekawymi zawodnikami, jak właśnie Kowalczyk, czy Filip Matczak albo Przemysław Żołnierewicz, przyjeżdża do nas druga ekipa TBL, ale jednocześnie to nie gdynianie są faworytem tego meczu. Dlatego nie ma mowy o żadnym lekceważeniu przeciwników - kończy trener Anwilu.