TBLK: Mistrz rozgromił MKK Siedlce

Wisła Can Pack Kraków bez najmniejszych problemów pokonała przy własnej publiczności ekipę MKK. Na boisku przeważała pod każdym względem, a cegiełkę do sukcesu dorzuciły powracająca do gry Agnieszka Szott Hejmej i debiutantka Devereaux Peters.

To co działo się pod Wawelem w pierwszych fragmentach meczu należy nazwać całkowitą deklasacją. Już po pięciu minutach gospodynie prowadziły 24:2! Posiadały pełną kontrolę nad wydarzeniami, ogrywając przeciwniczki w każdy możliwy sposób. Głównie trafiały spod kosza, gdzie miały ogromne pole manewru. Jeśli nadarzyła się okazja przymierzyły z dystansu, a siedlczanki tylko biernie oglądały wyczyny krajowego czempiona. Warto zaznaczyć, że potraktował pojedynek poważnie mimo zauważalnej gołym okiem różnicy poziomów.

MKK sprawiało wrażenie zespołu, który na co dzień występuje przynajmniej klasę rozgrywkową niżej. Brak konkretnych schematów gry, składnej obrony spowodował, że praktycznie tylko indywidualne akcje przynosiły powodzenie. Tutaj wybijała się przed szereg Agnieszka Makowska. Jako jedyna wyrastała ponad poziom kolektywu, lecz sama nie dała rady uzdrowić jego oblicza.

Wśród wiślaczek tradycyjnie kawał pożytecznej roboty wykonywała Laura Nicholls Gonzalez, będąca nie do zatrzymania w strefie podkoszowej. Wspomagały ją Yvonne Turner i Cristina Ouvina. Warto zaznaczyć, że debiut zaliczyła Devereaux Peters, która niedawno zakończyła rywalizację za Oceanem. Oprócz niej na parkiecie pojawiła się Agnieszka Szott-Hejmej, wcześniej pauzująca z powodu kontuzji. Podopieczne Jose Ignacio Hernandeza jeszcze przed przerwą wyśrubowały rezultat zawstydzając gości. Prowadziły bowiem 59:25.

W trzeciej odsłonie MKK poczynało sobie nieco odważniej, choć koszykarki doskonale wiedziały, że nic nie wskórają. Parę "oczek" dołożyła Damika Martinez. Starała się także Marie Malone. Krakowianki zaś bez nerwów wcielały w życie swoje założenia. Dobrą formę potwierdziła Katerina Zohnova, nie myląc się z dystansu. Gdy tylko następował moment rozprężenia hiszpański szkoleniowiec reagował i całość wracała do normy. Niewiadomą pozostawało czy mistrzynie przekroczą magiczną barierę stu punktów w spotkaniu.

Tej sztuki nie dokonały. Czwarta partia przebiegła podobnie jak wcześniejsza odsłona. Miejscowe w pełni czuwały nad sytuacją i tak naprawdę wyczekiwały końcowej syreny. Kilka ciekawych zagrań zdążyła zaprezentować Turner. Właśnie ona ustaliła wynik rywalizacji na 93:57, zatem jej koleżanki mogły spokojnie cieszyć się razem z kibicami. Przed nimi jednak niezwykle trudne wyzwanie. Pod Wawel przyjedzie wielki UMMC Jekaterynburg, absolutnie topowy klub świata.

Wisła Can Pack Kraków - MKK Siedlce 93:57 (38:9, 21:16, 17:14, 17:18)

Wisła Can Pack: Turner 20, Nicholls 15, Zohnova 13, Ouvina 12, Peters 12, Ziętara 10, Misiuk 4, Żurowska Cegielska 4, Szott Hejmej 3

MKK: Makowska 12, Malone 12, Kisilova 11, Trzeciak 7, Martinez 6, Olchovyk 3, Parysek 2, Koperwas 2, Kirijenko 2.

Źródło artykułu: