A.J. Walton przez dwa lata występował z powodzeniem w zespole Asseco Gdynia. Gra amerykańskiego slashera przypadła do gustu kibicom żółto-niebieskich, którzy niejednokrotnie oklaskiwali jego dobre popisy. Amerykanin przez ten okres niemal w pojedynkę wygrał kilka spotkań dla gdyńskiej drużyny.
Po dwóch latach jego cena mocno wzrosła i działaczy Asseco nie było stać na jego osobę. Ostatecznie postawiono na gracza, który nigdy wcześniej w Europie nie grał. Zgodził się przyjechać za niewielkie pieniądze, tak aby się pokazać i sprawdzić swoją wartość na rynku europejskim. Dużą rolę w jego transferze odegrały kontakty nowego szkoleniowca Asseco Gdynia - Tane Spaseva.
Anthony Hickey, bo o nim mowa, przez trzy lata pobierał nauki na uczelni Louisiana State, ale na ostatni rok przeniósł się do Oklahoma State. W minionym sezonie zawodnik średnio notował 9,8 punktu, 4,2 zbiórki i 3,4 asyst na mecz.
Zawodnik dość szybko wkomponował się do nowego zespołu. Podczas ostatniego meczu przedsezonowego zdobył był bliski uzyskania triple-double (17 punktów, 10 zbiórek, pięć asyst).
Swoją dobrą formę i umiejętności potwierdził w debiucie w Tauron Basket Lidze. Amerykanin w ciągu 29 minut zdobył 18 punktów (7/9 za dwa, 1/3 za trzy, 1/2 za jeden) i miał sześć zbiórek.
Hickey udowodnił, że jest graczem o dużym potencjale. Szybkość, siła, niezły rzut i gra w obronie (trzy przechwyty) - to jego atuty. Na pewno musi popracować nad kreacją gry, bo zero asyst nie przystoi rozgrywającemu.
- Jestem bardzo zadowolony z mojego debiutu. Starałem się pokazać drużynie, że może na mnie liczyć. Koledzy kreowali pozycje do zdobywania punktów. Miałem wiele otwartych rzutów. Dobrze, że piłka wpadała do kosza. Cieszę się, że trener, jak i zawodnicy obdarzyli mnie zaufaniem. Starałem się im odwdzięczyć - podkreśla amerykański rozgrywający Asseco, który zapowiada, że stać go na jeszcze lepszą grę.
- Adaptacja do warunków europejskiej koszykówki cały czas trwa. Muszę się uczyć drużyny i zasad, które tutaj panują. Trzeba pamiętać, że człowiek uczy się przez całe życie. Koledzy pomagają mi w byciu lepszym i jestem im za to wdzięczny - dodaje zawodnik.