Czeska gwiazda dołączy do zespołu Gortata? Spełni swoje marzenia z dzieciństwa?

Czesi są sprawcami największej niespodzianki w 1/8 finału mistrzostw Europy. Nasi południowi sąsiedzi pokonali bowiem Chorwatów. Jednym z autorów sukcesu był Tomas Satoransky, z którym udało się nam porozmawiać.

Wirtualna Polska: Pokonanie Chorwacji i awans do 1/4 to największy sukces w historii czeskiej koszykówki?

Tomas Satoransky: Myślę, że tak. Jesteśmy w najlepszej ósemce drużyn w Europie i myślę, że jest to coś wyjątkowego dla czeskiej federacji. Dwa lata temu, kiedy odpadaliśmy w pierwszej rundzie, w ogóle o tym nie marzyliśmy. Naszym celem było wyjście z grupy. Udało się i do spotkania z Chorwacją przystąpiliśmy bez żadnej presji. To zaprocentowało, ponieważ mogliśmy grać swobodnie. Tego zabrakło Chorwatom, którzy byli bardzo spięci.

Byliście zaskoczeni, że Chorwaci prezentowali się tak kiepsko?

- Uważam, że zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, aby uprzykrzyć im życie. Pierwsza połowa była najlepsza w naszym wykonaniu od dłuższego czasu. Nie pamiętam, kiedy tak dobrze graliśmy w defensywie. To było coś niesamowitego. Jestem zdania, że Chorwaci zbyt często forsowali indywidualne zagrania, które nie przynosiły sukcesu.

Udział w kwalifikacjach olimpijskich jest coraz bliżej.

- To prawda. Tak jak mówiłem wcześniej, nie nasycamy się zbytnio tą wygraną. Jesteśmy ambitną drużyną, która cały czas chce iść do przodu. Pragniemy kolejnych zwycięstw. Aby zagrać w kwalifikacjach, musimy wygrać jeszcze jedno spotkanie. A może zawalczymy o medal?

Tomas Satoransky przyjedzie z Barceloną do Zielonej Góry
Tomas Satoransky przyjedzie z Barceloną do Zielonej Góry

Z Serbią nie będzie jednak łatwo.

- To prawda. To kapitalna drużyna, która wygrywa mecz za meczem. Serbowie jeszcze nie przegrali meczu na tym turnieju, ale z Chorwatami też nikt nie dawał nam szans, a mimo wszystko wygraliśmy. To jest jedno spotkanie i wszystko jest możliwe. Chcemy, aby nasz sen trwał dalej.

Porozmawiajmy chwilę o tobie. Średnio na parkiecie w tym turnieju spędzasz ponad 33 minuty. Jak wytrzymujesz trudy mistrzostw?

- Wiadomo, że trudy całego turnieju każdemu się udzielają, ale trzeba sobie z tym radzić. Jestem przyzwyczajony do tego, że spędzam sporo minut na parkiecie. Przyzwyczaiłem się do tego w lidze hiszpańskiej, w której na dodatek jest wysokie tempo i trzeba dawać z siebie wszystko.

Jakie są twoje plany na kolejny sezon?

- Mam jeszcze rok kontraktu z Barceloną, który na pewno wypełnię. Czuję duży niesmak po ostatnim sezonie, w którym nic nie wygraliśmy. Jestem zmotywowany, aby w tym roku coś osiągnąć i okazać się lepszym od Realu Madryt. Działacze zbudowali bardzo ciekawą drużynę i mam nadzieję, że zrobimy wszystko, aby powalczyć o tytuły.

Co z twoją grą w NBA? Pojawiły się informacje o poważnym zainteresowaniu ze strony Wizards.

- W tym roku na pewno nie trafię do Wizards. To jest decyzja, którą wspólnie podejmiemy w następnym sezonie. W tej chwili trudno mi powiedzieć, jak się sprawy potoczą, bo najpierw muszę rozegrać solidne rozgrywki, aby zainteresować swoją osobą przedstawicieli Wizards.

To jest twój cel?

- Tak, zdecydowanie. Od dziecka marzyłem o tym, aby wystąpić w tych rozgrywkach. Zobaczymy, jak potoczą się sprawy.

[b]Rozmawiał Karol Wasiek z Lille

[/b]

Źródło artykułu: