Koszykarze Polskiego Cukru Toruń fantastycznie rozpoczęli niedzielny mecz, wychodząc na prowadzenie 29:19 po pierwszej kwarcie. W drugiej odsłonie jednak zawodnicy PGE Turowa Zgorzelec nie tylko odrobili wszystkie straty, ale również i zbudowali własną zaliczkę, schodząc na drugą połowę z prowadzeniem 47:43.
W szeregach toruńskiego zespołu dobrze grali - co nie jest żadnym zaskoczeniem - Danny Gibson oraz Markeith Cummings, którzy po raz kolejny zaprezentowali się jak na kluczowych zawodników przystało. Ten pierwszy zdobył 18, a drugi 10 oczek, choć miał również problemy z faulami. Zaskoczeniem natomiast była postawa Stevana Milosevicia. Środkowy rozegrał najlepsze starcie przed sezonem i rzucił 24 punkty.
Dorobek Serba poszedł jednak na marne, bo świetnie w niedzielnym starciu spisał się tercet obwodowy PGE Turowa Zgorzelec. Tomasz Prostak, Jovan Novak i Daniel Dillon zgromadzili razem 56 z 95 punktów drużyny, a najbardziej z takiego obrotu sprawy zadowolony jest chyba ten pierwszy. 19 punktów to najlepsza przepustka z możliwych dla zawodnika, który nadal przechodzi testy w przygranicznym zespole.
Warto dodać, że w obu zespołach brakowało po jednym zawodniku. W Polskim Cukrze nie grał Maxym Korniyenko, który zjawi się w Toruniu w najbliższym tygodniu, natomiast w szeregach zgorzelczan nie grał jeszcze najnowszy nabytek Denis Krestinin.
Polski Cukier Toruń - PGE Turów Zgorzelec 87:95 (29:19, 14:28, 20:19, 21:32)
Polski Cukier: Milosević 24, Gibson 18, Michalak 11, Cummings 10, Sulima 9, Wiśniewski 8, Lisewski 4, Perka 2, Michalski 1, Bochno 0, Radwański 0
PGE Turów: Prostak 19, Novak 18, Dillon 17, Dylewicz 11, Kostrzewski 10, Gospodarek 7, Harris 5, Marek 4, Niedźwiedzki 4, Karolak 0, Kurzyński 0
***
Trefl Sopot nie wykorzystał nieobecności Milana Majstorovicia. Podstawowy center ekipy znad morza Ater Majok zdobył tylko dziewięć punktów, mniej skuteczni byli również skrzydłowi Grzegorz Surmacz i Marcin Stefański (łącznie tylko 11 oczek) i ostatecznie Rosa Radom okazała się lepsza w niedzielny wieczór.
Na tle całego meczu, radomianie prezentowali się zdecydowanie lepiej, wygrywając trzy z czterech kwart i gdyby nie przestój z trzeciej odsłony, zwycięstwo byłoby zdecydowanie bardziej okazałe.
W szeregach Rosy ponownie pierwsze skrzypce grał C.J. Harris (15 punktów), dzielnie wspomagany przez Michała Sokołowskiego (14) oraz Roberta Witkę (12), który zagrał drugie skuteczne spotkanie z rzędu.
Radomianie wyszli na prowadzenie 70-69 na dwie minuty przed końcem, więc sopocianie mieli jeszcze co najmniej kilka okazji, by przechylić szalę na swoją korzyść i wygrać choćby jeden mecz w weekend. Ostatecznie gospodarze obronili swoją halę.
Rosa Radom - Trefl Sopot 70:69 (19:16, 26:21, 10:20, 15:12)
Rosa: Harris 15, Sokołowski 14, Witka 12, Thomas 8, Hajrić 7, Jeszke 5, Bonarek 4, Szymkiewicz 3, Adams 2
Trefl: Bilinovac 9, Duren 9, Majok 9, Kolenda 8, Dzierżak 7, Kulka 7, Stefański 6, Dutkiewicz 6, Surmacz 5, Sikora 3, Kreft 0