Przyjście Hernandeza, który zjawi się w Polsce po dwóch latach przerwy zostało ogłoszone dość dawno. Podobnie jak zakontraktowanie poszczególnych zawodniczek. Jednak pod Wawelem zadawano sobie pytania czy pojawi się również Aragones, który podczas poprzedniego pobytu spełniał rolę asystenta i mocno pomagał bardziej doświadczonemu koledze. Sytuacja wydawała się tym bardziej prawdopodobna, że związany jest z naszym krajem nie tylko poprzez kwestie sportowe. Ostatecznie wszelkie domysły znalazły potwierdzenie w rzeczywistości. - Decyzja była bardzo prosta! Obie strony chciały współpracować, stworzyć taki kształt, dlatego osiągnęliśmy porozumienie - mówi Jordi Aragones.
[ad=rectangle]
Obaj panowie spędzili w stolicy Małopolski piękne chwile. Oprócz tytułów mistrzowskich występowali walczyli z zespołem na turniejach finałowych Euroligi. - Mocno polubiliśmy to miejsce. Żyliśmy tam prawie cztery lata i trzeba zaznaczyć, iż jednocześnie świętowaliśmy wiele sukcesów. Ponadto poznaliśmy ludzi, zawarliśmy nowe znajomości, które trwają do dziś - dodaje.
W świecie sportu dość rzadko zdarza się, by pracodawca sięgał po szkoleniowców pożegnanych zaledwie 24 miesiące wcześniej. Wobec tego przypuszczalnie część kibiców odebrała taki bieg wydarzeń w kategoriach niespodzianki. - Może to i prawda, lecz nasze relacje z Wisłą, osobami wokół drużyny są wyjątkowe. Podczas nieobecności cały czas pozostawaliśmy w kontakcie, rozmawialiśmy i cieszyliśmy się sukcesami Białej Gwiazdy - twierdzi.
W połowie miesiąca drużyna rozpocznie przygotowania na własnych obiektach.