Eurobasket kobiet 2015: Polskie koszykarki bez szans w starciu z Białorusią

Podopieczne Jacka Winnickiego tym razem nie zdołały nawiązać walki z faworyzowanym rywalem. Piąta reprezentacja Europy okazała się zdecydowanie za silna. Dla Polek to druga porażka w turnieju.

Przez pierwsze chwile żadna drużyna mimo chęci nie potrafiła nawet raz umieścić piłki w koszu. Dopiero potem impas został przerwany. Ku uciesze polskich kibiców to ich ulubienice prezentowały się lepiej i wygrywały 7:4. Tradycyjnie czołową rolę odgrywał duet Julie McBride - Ewelina Kobryn, który dzień wcześniej wyraźnie napsuł krwi Turcji. Niestety hossa trwała dość krótko. Rywalki zachowały czujność i za sprawą Kateriny Snytsiny przechyliły szalę zwycięstwa. Oprócz niej aktywnością odznaczała się eks zawodniczka m in. Wisły Can Pack Kraków Jelena Leuczanka.
[ad=rectangle]
Wśród podopiecznych Jacka Winnickiego szwankowała skuteczność. W siódmej minucie wynosiła zaledwie 30 procent, co nie miało prawa wpłynąć na pozytywne oblicze konfrontacji. Zza łuku zdołała fakt faktem przymierzyć Kobryn zaskakując tym oponenta, aczkolwiek odpowiedziała Tatiana Likhtarovich i Białoruś prowadziła 23:18.

W drugiej kwarcie Polki podjęły mozolne próby odrobienia strat. Dzięki akcji Pauliny Pawlak przegrywały tylko 22:27, ale znowu zabrakło konsekwencji, a dodatkowo różnorodności w ofensywie. Ta formacja nie była piątkowego wieczoru mocną stroną ekipy znad Wisły. Indywidualne zagrania są dobrym uzupełnieniem. Gorzej jeśli stanową główną broń. Przeciwniczki natomiast choć z pewnością nie wykorzystywały pełni potencjału kontrolowały przebieg zmagań. Umiały znaleźć dla siebie wolną przestrzeń i zazwyczaj nie marnowały wypracowanych szans. Kiedy "trójkę" dołożyła Vohla Ziuzkova wynik brzmiał 34:22. Białoruś mogła mówić, więc o komfortowym położeniu.

Trzecia odsłona nie przyniosła wielkiej metamorfozy. Pochwały należały się Katarzynie Krężel, która zanotowała kilka ciekawych zagrań. Jednak reszta teamu nie wspomogła jej wydatnie. Powiększał się za to dystans między oboma zespołami. Nasze wschodnie sąsiadki wiedziały, że za moment przyjdą decydujące fragmenty, dlatego nie zamierzały żartować. Po rzutach Tatiany Troiny przewaga faworyta sięgnęła dwudziestu "oczek". Stało się jasne, iż biało-czerwone potrzebują praktycznie cudu, żeby zakończyć pojedynek wedle własnych zamierzeń.

Takowy nie nadszedł. Do samego finiszu fani zgromadzeni na trybunach oglądali niemal jednostronne widowisko. Piąta reprezentacja Europy triumfowała zasłużenie i utrzymała status niezwyciężonej. Spośród naszej kadry najwięcej punktów uzbierała Justyna Żurowska - Cegielska, lecz to marne pocieszenie. W czwartek zmierzy się ona z Grecją. Jeżeli zakłada awans musi pokazać swoją wyższość.

Polska - Białoruś 49:65 (18:23, 6:11, 12:21, 13:10)

Polska: Żurowska Cegielska 13, Krężel 10, McBride 7, Kobryn 5, Koc 5, Międzik 3, Leciejewska 2, Pawlak 2, Owczarzak 2.

Białoruś: Snytsina 13, Likhtarovich 10, Troina 9, Leuchanka 8, Papova 7, Verameyenka 6, Ziuzkova 6, Harding 4, Trafimava 2.

Źródło artykułu: