Musimy się szanować na boisku - rozmowa z Jerelem Blassingamem, graczem Energi Czarnych Słupsk

- Prowokowanie kibiców, mówienie niewybrednych zdań - takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Musimy się szanować na boisku - mówi nam Jerel Blassingame, gracz Energi Czarnych Słupsk.

[b]

Karol Wasiek: Masz już na swoim koncie wiele medali. Czy ten jest szczególny?[/b]

Jerel Blassingame: Powiem szczerze, że tak. A wiesz dlaczego? Dlatego, że Słupsk traktuję wyjątkowo. To miejsce jest szczególne w moim życiu. Tutaj poznałem swoją narzeczoną, której dużo zawdzięczam. Cieszę się, że wraz z kolegami zespołu mogłem dać radość tym świetnym kibicom. Nie ukrywam, że to wspaniałe uczucie mieć medal na swojej szyi. Mam mentalność zwycięzcy, nienawidzę przegrywać. Zawsze sobie powtarzam, że do domu trzeba z czymś wrócić! Tym razem wrócę z brązowym medalem.

Pozostańmy jeszcze na chwilę przy serii z Rosą Radom, która do łatwych nie należała. Mało brakowało a to wasi rywale cieszyliby się ze zwycięstwa...

- To prawda. Bardzo trudna, ale uważam, że wytrzymaliśmy ciśnienie w najważniejszych momentach. Wydaje mi się, że lepiej reagowaliśmy na boiskowe wydarzenia - trash-talking, czy różne reakcje kibiców. Nie dawaliśmy się wyprowadzać z równowagi. Fani w Radomiu wywieszali różne plakaty na mój temat, czy drużyny. Pisali, że jestem płaczkiem i przegranym. To było kompletnie bez sensu...

[ad=rectangle]

Ale to raczej cię uskrzydliło do lepszej niż zniechęciło.

- Oczywiście, że tak. Gdybym się załamywał takimi rzeczami, to już dawno bym nie grał w koszykówkę. Trzeba iść do przodu i nie słuchać tych wszystkich złych rzeczy, które ludzie mówią na twój temat. To podstawa.

Nie lubicie się z Mikem Taylorem?

- Nie mam nic do niego osobiście, ale widzę, że on starał się nieco zaogniać sytuację. Uważam, że nie ma to sensu. Prowokowanie kibiców, mówienie niewybrednych zdań - takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Pamiętaj jedną rzecz - musimy się szanować na boisku. To jest klucz do wszystkiego. Nie możesz mówić do fanów drugiej drużyny, że jesteście przegranymi. W ogóle mi się to nie podoba.

Jerel Blassingame: Szanujmy kibiców!
Jerel Blassingame: Szanujmy kibiców!

Tym bardziej, że kibice są chyba solą tej gry? Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?

- Oczywiście, że tak. Respektujmy kibiców, bo my przecież gramy dla nich. Wyobrażasz sobie taki scenariusz, że gramy bez fanów? To byłaby tragedia... Spójrz na to, co robili nasi kibice podczas środowego spotkania. Byli wręcz fantastyczni. Udowodnili, że są najlepszymi fanami w Polsce. Stoją za nami murem, dają nam dodatkową energię.

Jaki to był sezon dla ciebie?

- Szalony. Nie zmieniam klubów zbyt często, a tym bardziej w trakcie sezonu. Teraz tak się stało. Gdy przychodziłem do Słupska to zespół był na dnie, pogrążony w kryzysie. Uznałem, że to będzie wyzwanie, aby pchnąć tę drużynę do odnoszenia sukcesów. Mimo wszystko podjąłem się tego i bardzo się cieszę, że wraz z kolegami cieszymy się z brązowego medalu. Spójrz na to, że od momentu mojego przyjścia do zespołu nasz bilans zwycięstw znacznie się poprawił. Byliśmy w pierwszej trójce pod tym względem. To o czymś świadczy.

To była łatwa decyzja dla ciebie, aby znów być w Słupsku?

- Zadecydowało o tym kilka czynników. Moja narzeczona jest ze Słupska i chciałem do niej wrócić. Po drugie, byłem w świetnych relacjach z Marcinem Sałatą, generalnym menedżerem Energi Czarnych Słupsk. Cały czas rozmawialiśmy, wiedziałem, co dzieje się w klubie.

Ale przecież sytuacja w zespole nie była najlepsza...

- Mogłem jechać gdzieś indziej. Miałem opcje z Turcji i Hiszpanii. Ale nie wybrałem tych propozycji...

I czemu tam nie pojechałeś?

- Trenowałem z tym zespołem w wakacje i doskonale wiedziałem, jaki jest potencjał. Byłem przekonany o tym, że drużynę stać na wielkie rzeczy. Tym bardziej, że w Polsce nie ma już takiego dominatora, jakim był Prokom Trefl Sopot, czy później Asseco Prokom Gdynia. Z tamtymi drużynami nie dało się wygrać. Teraz jest inaczej. Każdy jest do ogrania, dlatego podjąłem się tego wyzwania.

Źródło artykułu: