Zgorzelczanie bardzo chcieli się zrehabilitować za porażkę w pierwszym spotkaniu. Nie ma co ukrywać, że słupszczanie sprawili sporą niespodziankę w czwartkowym meczu. PGE Turów wyciągnął jednak lekcję z przegranej i do drugiego spotkania przystąpił bardzo zmobilizowany.
[ad=rectangle]
Zgorzelczanie mocnym akcentem rozpoczęli drugie spotkanie z Energą Czarnymi Słupsk. Co prawda na samym początku mieli drobne kłopoty ze zdobyciem punktów, ale gdy się wstrzelili, to kompletnie zdominowali wydarzenia na parkiecie. W trzeciej kwarcie losy spotkania były już rozstrzygnięte.
- PGE Turów odrobił lekcję z pierwszego meczu. Wyciągnął wnioski, grał dużo agresywniej. Początek meczu był kluczowy dla losów spotkania. Dobra pierwsza kwarta ustawiła pojedynek. A trudno jest gonić PGE Turów, szczególnie w meczu wyjazdowym. To prawie niemożliwe jest ich dojść, mimo że próbowaliśmy, walczyliśmy - podkreśla Mantas Cesnauskis, który przyznaje, że zgorzelczanie znacznie lepiej grali w drugim meczu.
- Odebrali nam nasze atuty. Zrobili scouting i bardzo dobre nas bronili na pick&rollach. Nie mogliśmy z nich skorzystać. Dobra gra w obronie napędziła atak - ocenia gracz Energi Czarnych Słupsk, który w tym meczu zdobył zaledwie trzy punkty.
Rozgrywający przyznaje, że jego zespół najbardziej zaskoczyła postawa... Aleksandra Czyża, który zdobył 15 punktów (miał 100-procentową skuteczność za trzy - 3/3). - Trafiali sporo rzutów z otwartych pozycji. Zaskoczył nas Olek Czyż, który trafił trzy trójki. Bardzo trudno było z nimi rywalizować - zaznacza Cesnauskis.