Wicemistrzowie Polski w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą 17 punktów, ale dali gospodarzom wrócić do meczu. Ostatnią kwartę goście przegrali aż 8:20! Co stało się z grą zielonogórskiego Stelmetu?
[ad=rectangle]
- Byliśmy na prowadzeniu w końcówce meczu i potrzebowaliśmy wykonać jedną skuteczną akcję, ale za każdym razem dochodziło do straty i gospodarze nas skutecznie punktowali. Myślę, że do naszej porażki przyczyniła się duża liczba strat w kluczowych momentach meczu. Tym bardziej, że to były proste błędy, co niestety, odbiło się na końcowym wyniku - zaznacza Przemysław Zamojski, rzucający Stelmetu, który w środowym spotkaniu zdobył 14 punktów (4/13 z gry, 2/4 za jeden).
Gracza zielonogórskiej ekipy pytamy o to, czy w decydujących momentach spotkaniach Asseco czymś zaskoczyło? Czy gospodarze wprowadzili nowe elementy w ich grze?
- Asseco grało tak samo, nic nie zmieniło. Wydaje mi się po prostu, że gospodarze zagrali nieco bardziej fizycznie od nas i to przeważyło o ich końcowym zwycięstwie - dodaje gracz.
Zielonogórzan w decydujących momentach spotkania dobił A.J. Walton, który seryjnie zdobywał punkty. - Musimy powstrzymać A.J. Waltona, który sporo krzywdy nam wyrządził w tym spotkaniu. W najważniejszych momentach to on miał piłkę w rękach i brał odpowiedzialność na swoje barki. Wiemy, jak go kryć i mam nadzieję, że to uda się zrobić w piątkowym meczu - podkreśla zawodnik.
Czy w piątek Stelmet zakończy serię z Asseco? - Nadal to my prowadzimy w tej serii. W piątek chcemy ją zakończyć i szykować się do meczów z Rosą - komentuje Zamojski.