Koszykarze z Podkarpacia mają za sobą dwa spotkania w pierwszej rundzie play-off. W pierwszym z nich, podopieczni Michała Barana okazali się zdecydowanie lepsi od rywali z Pruszkowa. - Mecz na otwarcie play-off zagraliśmy trochę nerwowo, popełnialiśmy sporo niewymuszonych strat i nie trafialiśmy z czystych pozycji. Mimo to zagraliśmy solidnie w obronie i egzekwowaliśmy założenia, które nakreśliliśmy przed meczem - tłumaczy Damian Pieloch.
[ad=rectangle]
Dzień później zawodnicy z Pruszkowa postawili gospodarzom o wiele trudniejsze warunki. - Od początku spotkania Znicz Pruszków zaatakował bardzo mocno - podkreśla skrzydłowy. - Szybko jednak potrafiliśmy się podnieść i przejąć kontrole nad meczem. W trzeciej kwarcie, po naszym słabszym fragmencie wynik oscylował w granicach remisu. Kilka udanych akcji dało nam jednak prowadzenie w granicach dziesięciu punktów - dodaje zawodnik.
Po dwóch meczach ekipa z Podkarpacia jest w komfortowej sytuacji. W przypadku porażek w Pruszkowie, drużyna z Krosna będzie mieć piąty mecz przed własną publicznością. - Oczywiście jedziemy do Pruszkowa, aby w sobotę zakończyć ten pojedynek. Dwa ostatnie mecze pokazały jednak, że nie będzie łatwo. Rywale na pewno powalczą do końca - przestrzega Pieloch.
Wiele wskazuje na to, iż w półfinale rywalem Miasta Szkła Krosno może być Sokół Łańcut. Przypomnijmy, iż Damian Pieloch poprzednich kilkanaście miesięcy spędził właśnie w Łańcucie. - Z szacunku do Pruszkowa nie chce rozmawiać o tym co będzie w kolejnej rundzie. Jak się do niej dostaniemy wtedy będziemy dyskutować. Na razie mamy ciężki mecz przed sobą, który chcemy wygrać - kończy skrzydłowy.