Pierwszy raz od bardzo długiego czasu można było powiedzieć, że Jezioro Tarnobrzeg było faworytem jakiegokolwiek meczu. Po sześciu porażkach z rzędu gracze Zbigniewa Pyszniaka pokonali zmagający się z wieloma problemami Anwil Włocławek. Goście dobrze zaczęli i wydawało się, że będzie to wyrównane starcie, ale koszykarze z Podkarpacia szybko zanotowali run 13-1 i nie oddali prowadzenia ani na moment. Włocławianie po przerwie zdołali co prawda doprowadzić do remisu, ale to było wszystko, na co tego dnia było ich stać.
[ad=rectangle]
- Gratulacje dla gospodarzy. Na pewno byli w tym spotkaniu lepsi. Wyszli z lepszą energią, grali na luzie i było widać, że cieszyli się koszykówką. U nas tego zabrakło, byliśmy spięci od samego początku. Dużo znów niecelnych, łatwych rzutów spod kosza. Trudno mi teraz na gorąco coś powiedzieć - przyznał po spotkaniu trener gości, Marcin Woźniak.
Można zaryzykować stwierdzenie, że w Tarnobrzegu wygrała drużyna, która wykazała więcej chęci do rywalizacji. Jeziorowcy wywalczyli wiele piłek ambitną postawą, a w szeregach Anwilu brakowało lidera, który dałby sygnał do odrabiania strat. Po raz kolejny przeciętnie zaprezentował się Hrvoje Kovacevic, a cieniem samego siebie był były zawodnik Jeziora - Chase Simon. Amerykanin nie dość, że był nieskuteczny (3/12 z gry), to fragmentami wyglądał na całkowicie nieobecnego.
- Chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika. Przestrzegałem swoich zawodników, że musimy wyjść na ten mecz przede wszystkim z energią i twardo walczyć w obronie. Mieliśmy grać agresywnie i odcinać zawodników od piłki. Tego nie zrealizowaliśmy, już w pierwszej kwarcie straciliśmy 24 punkty, a do przerwy 44. To pokazuje, że ta obrona nie była dobra - dodał po chwili opiekun koszykarzy z Hali Mistrzów.
Włocławianie przegrali piąty raz z rzędu. Przed nimi jeszcze starcia ze Śląskiem, Polfarmexem i AZS Koszalinem i trzeba sobie jasno powiedzieć, ze choćby jedna wygrana będzie dla Anwilu sukcesem. - Mamy jeszcze trzy mecze do końca sezonu i postaramy się w nich pokazać z lepszej strony - zadeklarował Marcin Woźniak.