Karol Pytyś mógł być w Księdze Rekordów Guinnessa

Zapewne nie wszyscy wiedzą, że środkowy beniaminka ze Szczecina w wieku dwóch lat był największym dzieckiem na świecie. - Nie zostało to jednak nigdzie odnotowane, bo mama się nie zgodziła - mówi.

W piątkowy wieczór King Wilki Morskie poniosły rekordową porażkę w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. Przegrana 78:122 była bardzo dotkliwa. Po pierwszych dziesięciu minutach beniaminek tracił do Rosy 14 punktów (20:34). - Przegraliśmy bez dwóch zdań. Już po pierwszej kwarcie nie mieliśmy szans na zwycięstwo - przyznał po ostatniej syrenie Karol Pytyś.
[ad=rectangle]
Zawodnik zdobył 6 "oczek" w trakcie ponad 18 minut spędzonych na parkiecie. Dołożył do tego 5 zbiórek. Okazję do zaprezentowania swoich umiejętności w nieco dłuższym wymiarze czasu otrzymał wskutek szybkiego popełnienia pięciu fauli przez Witalija Kowalenko. - Zabrakło dobrej gry podstawowych zawodników, ale nie chciałbym nikogo obwiniać - powiedział Pytyś.

Poza bardzo słabą postawą swojej drużyny, 29-latek zwrócił uwagę na kapitalne występy dwóch najlepiej punktujących zawodników radomskiej ekipy. - Od początku nam nie szło, do tego doszła doskonała skuteczność zawodników Rosy, Mike'a Taylora i Łukasza Majewskiego, który miał 7/7 "za trzy". To nas dobijało - podkreślił.

Pytyś był bezradny w starciach z Johnem Turkiem
Pytyś był bezradny w starciach z Johnem Turkiem

Szczecinianie nie potrafili w żaden sposób zniwelować straty. - Gdy dwie, trzy akcje nam wyszły, to za chwilę rywale odpowiadali dwiema "trójkami" - zaznaczył Pytyś, dodając po chwili: - Mam nadzieję, że w kolejnych meczach pokażemy charakter i nie będzie już tak słabego występu w naszym wykonaniu.

Warto podkreślić, iż center King Wilków Morskich mógł zaistnieć w Księdze Rekordów Guinnessa. - Gdy miałem dwa lata, byłem największym dzieckiem na świecie. Były to jednak dane nieoficjalne - potwierdził. - Moja mama nie chciała, abym został wpisany. Chyba ze względu na tamte, komunistyczne czasy - skomentował.

Źródło artykułu: