MKS przyjechał do Radomia z zamiarem sprawienia niespodzianki i odegrania się na Rosie za porażkę w pierwszej rundzie we własnej hali. Beniaminek przegrał wówczas 57:72. W minioną sobotę walczył jak równy z równym z rywalem przez 20 minut. Później miejscowi zdecydowanie "odjechali".
[ad=rectangle]
- Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale trzecia kwarta zaważyła na końcowym rezultacie. Graliśmy w tej części na tym samym poziomie co przez pierwsze dwie, natomiast rywale zdecydowanie poprawili swoją grę - podkreślił Myles McKay. Jego ekipa przegrała tę odsłonę 14:24.
28-latek był najlepszym strzelcem swojego zespołu i drugim, po Łukaszu Majewskim, najlepszym zawodnikiem spotkania. Zdobył 21 punktów w trakcie nieco ponad 37 minut spędzonych na parkiecie (7/13 z gry, w tym 3/6 z dystansu) i miał 7 zbiórek. Nie wystarczyło to jednak do tego, aby pokonać gospodarzy.
Po sobotnim zwycięstwie podopieczni Wojciecha Kamińskiego awansowali na trzecie miejsce. - Rosa jest zespołem z czołówki tabeli, bardzo groźnym, zwłaszcza we własnej hali. Prezentuje się bardzo dobrze zarówno w obronie, jak i ataku - Amerykanin komplementował radomian.
W opinii rzucającego, Rosa może osiągnąć bardzo dobry wynik w bieżącym sezonie Tauron Basket Ligi. - Jest jedną z najlepszych drużyn w tych rozgrywkach i według mnie jednym z kandydatów do mistrzostwa - stwierdził McKay.