O meczu z Asseco Gdynia w słupskim obozie wszyscy chcą jak najszybciej zapomnieć. Energa Czarni do domu wrócili na tarczy, prezentując bardzo przeciętną koszykówkę. W pierwszej połowie goście byli tylko tłem dla świetnie dysponowanych gdynian.
[ad=rectangle]
Goście wyszli mało skoncentrowani, co szybko wykorzystała ekipa z Trójmiasta. Agresywna obrona oraz kontrataki napędzane przez A.J. Waltona doprowadziły do tego, że do przerwy Asseco miało już 14 punktów więcej od słupszczan. Obraz gry zmienił się nieco po przerwie. Wówczas słupszczanie byli bardziej agresywni, włączyli przysłowiowy "drugi bieg". Stopniowe odrabianie strat spowodowało, że w samej końcówce gracze Donaldasa Kairysa mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, ale ostatecznie o wszystkim zadecydowała dogrywka. W niej lepsi okazali się gdynianie.
- Graliśmy delikatnie rozluźnieni, czekając na rozwój gry. Przeciwnik z kolei bardzo dobrze radził sobie w ofensywie - uważa Jerel Blassingame, który nie spisał się najlepiej w starciu z Asseco Gdynia. W niedzielę Amerykanin chce pokazać, że był to wypadek przy pracy.
- Taki jest sport. Bez względu na to, czy wygrywasz czy przegrywasz, musisz o tym zapomnieć i skupić się na kolejnym spotkaniu. Naszym zadaniem jest wygrywać każde z nich, a tym razem tego nie zrobiliśmy i jest to dla nas mocno frustrujące - zauważa amerykański lider Energi Czarnych Słupsk.
Niedzielnym rywalem słupszczan będą Wilki Morskie Szczecin, które nie spisują się najlepiej w tym sezonie. Ostatnio podopieczni Mihailo Uvalina ponieśli dwie porażki z rzędu. 21 lutego przegrali z Polfarmexem Kutno, z kolei tydzień temu okazali się słabsi od Stelmetu Zielona Góra. Czy w Słupsku poniosą trzecią porażkę z rzędu? - Wierzymy, że przełamiemy się i odniesiemy zwycięstwo. Wygrana jest nam bardzo potrzebna - mówi z kolei Cashmere Wright, rozgrywający ze Szczecina.