[b]
Bartosz Półrolniczak: Najważniejsze pytanie - jak wygląda stan zdrowia Kacpra Młynarskiego?
Kacper Młynarski: [/b]
W poprzednim tygodniu byłem na konsultacji u lekarza. Został zdjęty gips, a nadgarstek wygląda nieźle. Wszystko idzie w dobrym kierunku, dostałem specjalny rodzaj usztywnienia, dzięki któremu mogłem wznowić treningi biegowe. To naprawdę duże udogodnienie.
Czego najbardziej obawiasz się przed powrotem do gry? Będzie to bardziej problem fizyczny czy psychiczny?
-
Szczerze mówiąc, to nie obawiam się niczego, bo na powrót zdecyduję się dopiero wtedy, kiedy będę w 100 procentach na to gotowy. Nie chcę rzucać datami, bo już było tego zbyt wiele. Wrócę, jak będę na to gotowy.
Jak teraz wygląda twój trening? Przez dwa miesiące gips znacznie ograniczał dbanie o formę, jak to wygląda w tym momencie?
-
Trening będzie się bardzo różnił. Przez dwa miesiące tylko praktycznie jeździłem na rowerze i ćwiczyłem statycznie. Obecnie wznowiłem treningi z drużyną, wykonuje wszystkie ćwiczenia biegowe, sprinty czy skoki. Jednym słowem nadrabiam to, czego nie mogłem robić przez ostatnie tygodnie. Będzie bardzo ciężko, zwłaszcza na początku.
[ad=rectangle]
W ciągu ostatnich tygodni jeden z liderów stał się pierwszym kibicem zespołu. Jakie to uczucie oglądać z boku wygrane kolegów, i to odniesione w tak niesamowitych okolicznościach?
-
To fatalne uczucie. Od początku grałem po 30 minut a teraz tylko siedziałem i nawet klaskać nie mogłem... Nie życzę tego nikomu. Starałem się jednak pomagać jak mogłem i mobilizować kolegów.
Czujecie teraz, że po okresie gdy większość śmiała się z Jeziora teraz nagle staliście się jedną z bardziej lubianych drużyn?
-
Zawsze znajdą się złośliwi, którzy będą dogryzać i śmiać się. Mało mnie to interesuje. Rzeczywiście mam wrażenie, że swoją grą zyskaliśmy sobie trochę sympatii. Oby tak było, bo klub tego potrzebuje.
W poprzednich latach w Tarnobrzegu różnie było z atmosferą w drużynie. Zwłaszcza rok temu było widać, że Amerykanie trzymali się ze sobą, a Polacy ze sobą. Te rozgrywki pokazują, że jesteście jednością i to nie tylko na boisku.
-
Grupa trochę teraz się zmieniła i zobaczymy, czy uda nam się utrzymać taką atmosferę. Mam nadzieję, że tak bo to nasza silna broń. Każdy dobrze czuje się w zespole, poza boiskiem nie ma żadnych problemów. Szczerze mówiąc jestem zaskoczony, ale i dumny, że udało nam się tu stworzyć aż tak zgraną grupę.
Jak to jest, że im w tym sezonie jesteście w gorszej sytuacji, tym gracie lepiej i zaskakujecie pewnie nawet samych siebie?
-
Nie mam pojęcia z czego to wynika. Możliwe, że każdy jest po prostu pewny swojej pozycji w zespole i to ułatwia grę na 100 procent możliwości.
Trochę się zmieniło w składzie, nie ma już waszego lidera Dominique'a Johnsona. Keion Bell będzie w stanie go zastąpić, jest to w ogóle możliwe?
-
Zacznę od tego, że gra z Dominiquem to była czysta przyjemność. To świetny kolega i znakomity gracz. Nadal zresztą utrzymujemy ze sobą kontakt. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale zobaczymy jak to będzie.
Bell to chyba zupełnie inny zawodnik, jakieś pierwsze odczucia związane z jego umiejętnościami? W pierwszym meczu statystycznie wypadł dobrze, ale chyba wasza gra się teraz mocno zmieni.
-
Dopiero parę dni spędziliśmy razem. Nie chcę go oceniać, bo to nie moja rola. Mówiąc, że miał dobry debiut pamiętaj jednak, ze statystyki to nie wszystko. Mam nadzieję, że odnajdzie się w zespole.
Trzeci raz z rzędu z różnych przyczyn nie jest ci dane rozegrać pełnego sezonu. Takie coś chyba potrafi zdołować.
-
Ciężko powiedzieć, czy to potrafi zdołować. To z pewnością trudny okres czasu, kontuzje są jednak częścią tego zawodu. Liczę, że swój limit pecha już wyczerpałem.[b]
[/b]