Przed niedzielną konfrontacją w hali "Centrum" kibice ostrzyli sobie zęby na indywidualny pojedynek pomiędzy najlepszymi strzelcami obu drużyn - Myles McKay kontra LaMarshall Corbett. O ile McKay mocno wszedł w spotkanie, w pierwszej kwarcie będąc pierwszoplanową postacią swojego zespołu, o tyle Corbett pozostał w cieniu swoich kolegów.
[ad=rectangle]
Jak zdradzili przedstawiciele MKS-u Dąbrowa Górnicza, oczywistym elementem wśród meczowej taktyki było zatrzymanie Corbetta. Przed niedzielnym pojedynkiem ten gracz przeciętnie uzyskiwał blisko 17 "oczek", nie zawodził więc oczekiwań względem jego osoby. Jednak występu w Dębowym Mieście nie może on zaliczyć do udanych, gdyż gospodarze skutecznie wyeliminowali go z gry. W efekcie Corbett spędził na boisku blisko 15,5 minuty, oddając w tym czasie cztery rzuty z gry, w tym jeden z dystansu, a jedyny punkt zdobył z linii rzutów wolnych (50 proc. skuteczności), zanotował ponadto jedną zbiórkę, trzy asysty, jeden przechwyt i cztery straty.
- Mieliśmy trochę więcej czasu, aby przygotować się do tego meczu. Mieliśmy założenia, które bardzo chcieliśmy wypełnić, lecz nie wszystkie udało nam się zrealizować. Udało nam się zatrzymać najlepszego strzelca drużyny z Torunia na jednym punkcie. Natomiast torunianie zdobyli punkty przy pomocy innych graczy, którzy w innych spotkaniach nie wyróżniali się, więc w tym aspekcie mamy bardzo dużo uwag i zastrzeżeń - skomentował Wojciech Wieczorek, szkoleniowiec MKS-u.
Mimo że w szeregach Polskiego Cukru Toruń na pierwszym planie nie był LaMarshall Corbett, to torunianie zdołali zbilansować brak jego zdobyczy punktowych dobrym występem innych koszykarzy - najlepszymi punktującymi byli Sean Denison (25 "oczek", 3/3 z dystansu) oraz Żarko Comagić (22 punkty, 9/10 z gry). Jednak nie tylko obcokrajowcy zagrali na wysokim poziomie, kroku dotrzymali im Polacy, którzy zdobyli dla Polskiego Cukru 32 "oczka", z czego 27 było dziełem Krzysztofa Sulimy i Jarosława Zyskowskiego.
Nad takim, a nie innym obrotem spraw ubolewał Grzegorz Małecki. - Przygotowywaliśmy się do meczu z torunianami, można powiedzieć, że praktycznie przez dwa tygodnie. Wiedzieliśmy co grają, jak grają, wyłączyliśmy najlepszego gracza z drużyny rywali, ale inni zawodnicy włączyli się do zdobywania punktów - zaznaczył rzucający dąbrowskiej ekipy.