Wicemistrzowie Polski "pozamiatali" już do przerwy. Dominacja zawodników Sasy Filipovskiego nie podlegała dyskusji. Zielonogórzanie spisywali się znakomicie i byli niezwykle skuteczni na dystansie. Już w pierwszej trafili aż siedem rzutów z dystansu. Drużynie z Winnego Grodu w najmniejszym stopniu nie przeszkodziły liczne straty. Mało tego, to oni lepiej wykorzystywali błędy przeciwnika.
Szczecinianie nie mieli wiele do powiedzenia. Tylko przez nieco ponad dwie minuty dotrzymywali kroku Stelmetowi. Później koszykarze Mihaila Uvalina nie potrafili ani zatrzymać gości, ani też przebić się przez szczelny blok. Dlatego też często notowali długie zastoje. Krótko mówiąc, zielonogórzanie grali na miarę własnych możliwości, co miało przełożenie na wynik.
[ad=rectangle]
W ich szeregach znakomicie prezentował się Quinton Hosley. Amerykanin już do przerwy miał na swoim koncie 12 punktów i stanowił spore zagrożenie na dystansie. Wyraźna przewaga Stelmetu wynikała też w sporej mierze z gry Przemysława Zamojskiego. 28-letni zawodnik dał impuls w pierwszej kwarcie, w której zresztą był bezbłędny.
O ile do przerwy wicemistrzowie byli zdecydowanie lepszą drużynę, o tyle później nie prezentowali się już tak świetnie. Chodzi przede wszystkim o postawę w ofensywie. Do przerwy gracze Filipovskiego uzbierali aż 49 punktów, a w kolejnych odsłonach tylko 27. Znacznie słabsza postawa w ofensywie sprawiła, że szczecinianie odzyskali wiarę w zwycięstwo.
Odrabianie strat nie przyszło im wcale łatwo ani też szybko. Niemniej już w ostatniej kwarcie wyraźnie zbliżyli się do Stelmetu. Przewaga gości topniała, a Wilki Morskie ciągle grały całkiem przyzwoicie w ataku. W pewnych fragmentach gospodarze mieli tylko cztery "oczka" mniej od zespołu z Winnego Grodu. Wtedy wydawało się, że wicemistrzowie wpadli w tarapaty, ale ostatecznie zdołali oni utrzymać korzystny wynik i sięgnąć po kolejne zwycięstwo w tym sezonie.
Beniaminkowi na pewno nie można odmówić walki. W ważnym momencie dobrze spisali się Paweł Kikowski, Uros Nikolić czy Ivan Marinković. Nie obyło się też bez wsparcia Witalija Kowalenki. Wymieniony kwartet postraszył Stelmet. W całym meczu ci zawodnicy zdobyli łącznie 49 z 70 punktów całego zespołu.
Gości do wygranej poprowadzili Hosley, który zdobył 20 punktów, zebrał 7 piłek i rozdał 3 asysty. Oprócz niego dobrze w drużynie z Zielonej Góry wypadł Łukasz Koszarek. Doświadczony rozgrywający zanotował 11 punktów, 6 zbiórek i aż 7 asyst.
King Wilki Morskie Szczecin - Stelmet Zielona Góra 70:76 (16:24, 16:25, 17:14, 21:13)
King Wilki Morskie: Kikowski 16, Kowalenko 12, Marinković 12, Nikolić 10, Green 9, Flieger 7, Wright 5, Bojko 0.
Stelmet: Hosley 20, Koszarek 11, Cel 9, Zamojski 8, Robinson 8, Lalić 7, Hrycaniuk 6, Troutman 4, Chanas 3.
Prowincja, od tego nie da się uciec.