Za faworyta uchodziły wyżej plasujące się w ogólnej hierarchii gospodynie, które ostatnio ograły Basket Gdynia i liczyły, że również teraz wykażą swoją wyższość. Jednak już od początku scenariusz przybrał dość negatywny dla nich bieg. Głównie za sprawą Renee Taylor. Amerykanka popisywała się doskonałymi zagraniami. Właściwie indywidualnie wypracowała drużynie ponad dziesięciopunktową przewagę, co wziąwszy pod uwagę, że upłynęło kilka minut rywalizacji robiło wrażenie.
[ad=rectangle]
Akademiczki nie prezentowały wysokiego poziomu. Zostały zaskoczone przez rywalki i zdecydowanie za rzadko powiększały ogólny dorobek. Notowały długie fragmenty bez jakiejkolwiek zdobyczy, wobec czego nie należało oczekiwać nagłej zmiany położenia
Pościg rozpoczął się w dopiero drugiej "ćwiartce". Ulubienice publiczności wykrzesały z siebie pokłady motywacji i powoli zmniejszały dystans dzielący obie strony. Angel Robinson oraz Aneta Kotnis dokładały trudu, by jeszcze przed przerwą nadrobić wcześniejsze niepowodzenie. Tym razem zawodniczki gości znalazły się w mniej komfortowej sytuacji. Procent ich celnych rzutów znacznie zmalał. Gloria Brown co prawda chwilami przejmowała ciężar odpowiedzialności, udanie kończąc akcje, lecz generalnie jej team nie czuł się bezpiecznie. Po pierwszej połowie posiadał raptem trzy "oczka" zaliczki.
Kiedy oba zespoły znów wybiegły na parkiet outsider ekstraklasy starał się odskoczyć, aczkolwiek miejscowe nie popełniały tych samych błędów. Jeżeli tylko duet Brown - Taylor dawał o sobie znać, Krzysztofa Szewczyka błyskawicznie odpowiadały trafieniami Natalii Żandarskiej czy Olivii Tomiałowicz. Stąd też kibice AZS-u słusznie skrywali nadzieję na sukces. Pozostawała bowiem cała czwarta "ćwiartka" i de facto wszystko mogło się wydarzyć.
Tyle, że wówczas dowodzone przez trenera Daliusa Ubartasa koszykarki niczym na starcie mocno podkręciły tempo pozbawiając konkurencję wszelkich szans. Oprócz wymienianych nazwisk przypomniała o sobie reprezentantka Czarnogóry, Ana Baletić. Pszczółki ratowały się poczynaniami Robinson i Aldony Morawiec, ale tego dnia trochę im zabrakło, by osiągnąć cel. Basket utrzymał koncentrację do samego finiszu. Triumfował absolutnie zasłużenie. W najbliższej przyszłości powinien spróbować przegonić w tabeli gdynianki, które dotąd skompletowały zaledwie jedną wygraną więcej.
Pszczółka AZS UMCS Lublin - Chemat Basket Konin 63:73 (14:28, 24:13, 13:13, 12:19)
Pszczółka: Robinson 18, Kotnis 11, Bussie 10, Morawiec 8, Taylor 5, Żandarska 4, Tomiałowicz 3, Trzeciak 2, Bejtić 2.
Chemat Basket: Brown 19, Taylor 14, Ellenberg 13, Urbaniak 12, Płóciennik 4, Dąbek 4, Baletić 4, Kaja 3.