Cleveland Cavaliers odrobili w czwartej kwarcie 10 punktów straty, pokonali rywali z Kanady po raz drugi w grudniu i podtrzymali swoje pasmo triumfów. Gdy sytuacja tego wymagała, sprawy w swoje ręce wziął LeBron James. Dwukrotny mistrz NBA w końcówce meczu zdobył 6 oczek z rzędu i wyprowadził Kawalerzystów na prowadzenie 103:99. Kolektyw ze stanu Ohio nie oddał go już do ostatniej syreny, notując ósme zwycięstwo z rzędu, a trzynaste w trwającej kampanii.
[ad=rectangle]
- Jeżeli chcesz być zespołem z elity, musisz potrafić rozgrywać skuteczne akcje w końcówce meczu. Popełniliśmy kilka kluczowych strat i nie zebraliśmy istotnych piłek - mówił o przyczynach porażki szkoleniowiec Toronto Raptors, Dwane Casey. Dinozaury uległy rywalom 101:105, zdobywając tylko dwa punkty w przeciągu ostatnich trzech minut i trzydziestu sekund spotkania.
Kawalerzystów poprowadził LBJ, który zapisał na swoim koncie 35 punktów, trafiając 12 na 21 oddanych prób z pola. - To było zwycięstwo trudne do odniesienia - przyznał trener gospodarzy, David Blatt. Swoją cegiełkę dorzucił też coraz lepiej dysponowany Dion Waiters, autor osiemnastu oczek, a 10 kluczowych podań rozdał Kyrie Irving.
Słabszą partię rozegrał Dirk Nowitzki, a jego Dallas Mavericks ulegli drugiej sile Konferencji Zachodniej, Memphis Grizzlies. Niemiecki koszykarz umieścił w koszu tylko 4 na 17 oddanych prób z pola i w 32 minuty spędzone na placu boju uzbierał "zaledwie" 11 punktów. O wiele lepiej spisywał się Chandler Parsons, który miał 30 oczek, trafiając 6 na 10 trójek, lecz mistrzowie NBA z 2011 roku nie potrafili zatrzymać rozsądnie i konsekwentnie grających Niedźwiadków.
Ojcem sukcesu Grizzlies okazał się Marc Gasol, który wywalczył 30 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst. Fani dostrzeli jego świetną postawę i nagrodzili Hiszpana. - MVP! MVP! - krzyczeli kibice. - Nie wiem kto zaczął, ale to było zabawne - przyznał młodszy z braci Gasolów.
Mavs na niespełna 5 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu przegrywali zaledwie 99:101 i wciąż pozostawali w grze o końcowy sukces. Miejscowi ze stanu Tennessee wszelkie wątpliwości rozwiali kilka chwil później, zamykając mecz runem 13:6. Zespół pod batutą Ricka Carlisle'a w potyczkach wyjazdowych traci średnio na grę 102,1 punktu. We wtorek oponenci rzucili im o 12 oczek więcej. - Walczyliśmy, ale po prostu straciliśmy zbyt wiele punktów - powiedział Dirk Nowitzki.
Phoenix Suns w poniedziałek po dramatycznym pojedynku ulegli Los Angeles Clippers, a we wtorek nie dotrzymali kroku Miami Heat. Co prawda, zespół z Arizony jeszcze 3 minuty przed końcową syreną przewodził w meczu 91:90, lecz później 7 punktów z rzędu w krótkim odstępie czasu zdobył Chris Bosh. Żar przejął kontrolę nad widowiskiem, triumfował ostatecznie 103:97 i przerwał pasmo czterech porażek.
Słońca popełniły aż 22 straty, a ponadto nie potrafiły zatrzymać podopiecznych Erika Spoelstry w grze blisko kosza. Reprezentanci trzykrotnych mistrzów ligi rzucili z "pomalowanego" aż 58 punktów, gospodarze zaledwie 24. Bardzo dobrze prezentowali się rezerwowi - Marcus Morris i Gerald Green. Obaj zdobyli w sumie 44 oczka, lecz nawet to nie pomogło drużynie prowadzonej przez Jeffa Hornacka ograć rywali.
- Tym co zrobiliśmy dobrzej tej nocy, była na pewno gra w czwartej kwarcie. We wcześniejszych spotkaniach tego brakowało - stwierdził skrzydłowy Heat, Luol Deng (23 punkty, 9/12 z gry, 3/4 za 3). Klasą dla samego siebie był Chris Bosh (35 punkty, 14/21 z gry, 4/6 za 3), a wtórował mu jeszcze Dwyane Wade (16 punktów, 7/15 z gry).
Oklahoma City Thunder po powrocie Kevina Duranta i Russella Westbrooka wygrała już czwarty mecz spośród pięciu rozegranych. Grzmot tym razem poskromił Milwaukee Bucks. 28 punktów zdobył rozgrywający, a 23 dorzucił skrzydłowy. KD miał jeszcze 9 zebranych piłek i 7 kluczowych podań.
Sensacyjnej porażki doznali we wtorek San Antonio Spurs. Podopieczni Gregga Popovicha ulegli Utah Jazz 96:100, nawet pomimo świetnej dyspozycji Tim Duncan (23 punkty, 14 zbiórek). Gorzej spisał się Manu Ginobili. Argentyńczyk chybił aż 14 rzutów z pola, a Ostrogi zaaplikowały rywalom tylko 4 na 20 oddanych prób zza łuku. Dla obecnych mistrzów porażka z Mormonami z Utah jest dopiero drugą w dwunastu ostatnio rozegranych pojedynkach.
Wyniki:
Cleveland Cavaliers - Toronto Raptors 105:101 (26:33, 29:30 26:25, 24:13)
(James 35, Waiters 18, Love 17 - Ross 18, Valanciunas 18, Lowry 16, Patterson 12, James Johnson 12)
Detroit Pistons - Portland Trail Blazers 86:98 (22:33, 24:22, 16:21, 24:22)
(Monroe 22, Butler 13, Caldwell-Pope 11 - Aldridge 23, Matthews 19, Lillard 14, Kaman 14)
Memphis Grizzlies - Dallas Mavericks 114:105 (34:37, 22:25, 36:17, 22:26)
(Gasol 30, Conley 22, Randolph 17 - Parsons 30, Nelson 18, Barea 17)
New Orleans Pelicans - New York Knicks 104:93 (28:27, 26:25, 23:21, 27:20)
(Evans 27, Davis 18, Asik 16 - Stoudemire 26, Anthony 17, J.R. Smith 17)
Oklahoma City Thunder - Milwaukee Bucks 114:101 (26:31, 35:21 26:26, 27:23)
(Westbrook 28, Durant 23, Jackson 18 - Mayo 18, Antetokounmpo 17, Parker 15)
Phoenix Suns - Miami Heat 97:103 (25:28, 26:18, 21:27, 25:30)
Marcus Morris 25, Green 19, Marieff Morris 17- Bosh 34, Deng 23, Wade 16)
Utah Jazz - San Antonio Spurs 100:96 (21:22, 23:21, 34:29, 22:24)
(Favors 21, Hayward 20, Burks 14 - Duncan 23, Leonard 16, Green 13, Belinelli 13)
Los Angeles Lakers - Sacramento Kings 98:95 (24:29, 22:26, 32:26, 20:14)
(Bryant 32, Boozer 15, Young 12 - Collison 26, Gay 23, McLemore 15)