W piątkowy wieczór, w meczu otwierającym ósmą kolejkę Tauron Basket Ligi, radomianie po raz kolejny bardzo dobrze zaprezentowali się przed własną publicznością, odnosząc pewne zwycięstwo (84:65) nad Śląskiem. Jak się okazało, zawodnicy Rosy zostali bardzo skrupulatnie przygotowani do tego starcia. - Była ogromna determinacja ze strony sztabu szkoleniowego. Wszyscy zrealizowali założenia taktyczne w stu dwudziestu procentach, co zaowocowało takim wynikiem, a nie innym - powiedział po ostatniej syrenie Łukasz Majewski.
[ad=rectangle]
Skrzydłowy drużyny z Mazowsza był najlepszym strzelcem tego spotkania. Zapisał na swoim koncie 17 punktów. Ogromną większość zdobytych przez siebie "oczek" zawdzięcza rzutom z dystansu. Imponował skutecznością w tym elemencie, trafiając 5 na 7 prób zza linii 6,75 m. Dołożył do tego 5 zbiórek, a na skompletowanie takiego dorobku potrzebował dwudziestu ośmiu minut.
Podopieczni Wojciecha Kamińskiego wygrali piąty mecz z rzędu. We własnej hali jeszcze nie przegrali, co po raz kolejny udowodniło ich dużą siłę. - Cieszymy się ze zwycięstwa, mamy świadomość, z kim wygraliśmy. Żadna wygrana w tym sezonie, czy to na wyjeździe, czy u siebie, nie będzie przychodziła łatwo. Nie ma outsiderów i każdy może wygrać z każdym. W szczególności z takim Śląskiem i taką przewagą bardzo cieszy to zwycięstwo - podkreślił kapitan Rosy.
Radomianie zajmują obecnie czwarte miejsce w tabeli z czternastoma punktami i bilansem 6-2. Początek sezonu w ich wykonaniu, poza wpadką w Toruniu, można więc uznać za bardzo udany. - Nie popadajmy też w hurraoptymizm, bo nie graliśmy z wieloma zespołami z góry tabeli. Teraz mamy przed sobą ciężkie wyjazdy - przestrzegał "Maja".
W najbliższą sobotę zespół z centralnej Polski uda się na teren wicelidera. - Jedziemy do Koszalina, gdzie jest ekipa na górną część tabeli. To też będzie dla nas sprawdzian, jak się tam zaprezentujemy. Mamy trochę czasu, żeby odpocząć - zwrócił uwagę skrzydłowy.
Przyjezdni będą mogli zagrać więc bez presji. To Akademicy będą bowiem faworytami. - Fajnie, że mamy handicap w postaci wygranych w Dąbrowie i u siebie ze Śląskiem. Zależało nam na tym, aby ze spokojną głową udać się do Koszalina - nie ukrywał kapitan Rosy.