Karol Wasiek: Jak definiujesz sytuację w Treflu Sopot na początku obecnego sezonu?
Paweł Leończyk: Na pewno sytuacja nie jest kolorowa. Trzeba jednak myśleć pozytywnie. Nie ma co już myśleć o meczach, które są za nami, bo i tak ich losów nie zmienimy. Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski z nich. Pracujemy nad tym, żeby zmienić tę sytuację i odwrócić niekorzystną dla nas kartę.
Jakieś pozytywy można wyciągnąć po tych pięciu rozegranych spotkaniach?
- Ciężko jest poszukać pozytywów. Nie ma co ukrywać tego faktu. Na pewno nie gramy tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Wydaje mi się, że nie wykorzystujemy swojego potencjału. Nie umiemy znaleźć własnego rytmu. Szukamy własnej tożsamości. Mamy duże problemy w defensywie i nad tym musimy mocno pracować.
[ad=rectangle]
Co to oznacza, że nie gracie tak, jakbyście chcieli?
- Chcielibyśmy przede wszystkim wygrywać, ale w tych czterech meczach nie zasługiwaliśmy na zwycięstwo. Musimy przede wszystkim lepiej grać w obronie. Tam mamy mnóstwo problemów i nie ma co się oszukiwać. Przegrywamy sytuacje jeden na jeden, na pick&rollach również nie wygląda to najlepiej. Jednakże jesteśmy nowym zespołem i tego czasu trochę nam potrzeba, żeby się wzajemnie poznać. Zbudowanie zespołowej obrony jest czymś znacznie trudniejszym, niż gra w ofensywie.
Faktycznie ta gra jeden na jeden w obronie w Szczecinie była taka katastrofalna?
- Sporo nam rzucili punktów po pojedynkach jeden na jeden. Wiedzieliśmy przed meczem, w którą stronę dany zawodnik mija, ale pozwalaliśmy na to. Nic nas tak naprawdę nie usprawiedliwia.
Jak mantrę powtarzacie, że w ofensywie jest bardzo dużo talentu. Też tak uważasz?
- Oczywiście. Mamy sporo możliwości w ataku. Jest kilku zawodników, którzy mogą dostarczać punkty. Ten atak nie funkcjonuje jeszcze tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Odzwierciedleniem jest tego chociażby liczba asyst. Mamy ich bardzo mało.
Jak wygląda atmosfera na co dzień?
- Paradoks jest taki, że na co dzień atmosfera jest znakomita. Nie ma żadnych nieporozumień. Nie wiem, dlaczego to nie przekłada się na boisko?
Anwil też ma bilans 1:4, ale oni wygrali ostatni mecz i ich sytuacja jest chyba nieco inna od waszej?
- To prawda. To zwycięstwo na pewno ich podbuduje, ale nie możemy na to patrzeć. Oni muszą wygrywać, ale my też musimy odnosić zwycięstwa. Musimy nadrobić stracone punkty. Czas zacząć wygrywać.
Jak prezentuje się na treningach Tautvydas Lydeka?
- Ciężko cokolwiek powiedzieć, bo Lydeka nie jest z nami długo. Jest bardzo silnym zawodnikiem, ciężko go przepchnąć pod koszem. Ma duży zasięg ramion, jest dość mobilny. Mam nadzieję, że będzie nam pomagał na pick&rollach, łatał te dziury w defensywie.