Paweł Leończyk: Dałem się otworzyć Kinnardowi

Paweł Leończyk po części na swoje barki bierze odpowiedzialność za tak dużą zdobycz punktową Lawrence'a Kinnarda. - Dałem mu się otworzyć na początku - mówi gracz Trefla.

Amerykanin rozegrał wielkie zawody i poprowadził Śląsk do drugiej wygranej w sezonie. W 29 minut wywalczył 31 punktów, trafiając 11 z 15 rzutów z gry, w tym 6/8 za trzy punkty!

- Kinnard zagrał rewelacyjne zawody, ale jest w tym trochę mojej winy, bo na początku dałem mu się otworzyć. Później trafiał niesamowite rzuty, które nas pogrążyły - przyznaje zawodnik Trefla.
[ad=rectangle]
Sopocianie fatalnie rozpoczęli sobotni mecz. Goście w pierwszej kwarcie trafiali trójkę za trojką, co dało im 15-punktową przewagę po premierowej odsłonie.

- Pierwsza kwarta ustawiła cały mecz. Co prawda wygraliśmy trzy pozostałe kwarty, ale to okazało się za mało na ekipę z Wrocławia. Trudno jest gonić wynik przez całe spotkanie - zauważa Leończyk.

Po przerwie spotkanie zdecydowanie bardziej się wyrównało. Trefl gonił, lecz nie potrafił dopaść dobrze grającego Śląska. Kiedy przewaga gości oscylowała wokół 5-8 punktów, miejscowi kibice zaczęli wierzyć w horror z happy endem. W końcówce Trefl doprowadził nawet do stanu 93:94, lecz bohater dnia Kinnard postawił kropkę nad "i" i Śląsk sięgnął po pełną pulę.

- Zaczęliśmy po prostu walczyć. Ten zespół tak jest właśnie zbudowany, że w każdym meczu musi dać z siebie wszystko, jeśli chce odnieść zwycięstwo. Aczkolwiek nie zawsze sama walka da nam wygraną. Do tego trzeba dołożyć trochę mądrości, umiejętności koszykarskich. Było z tym dużo lepiej niż w pierwszej kwarcie, ale niestety to nie pomogło - zaznacza Leończyk.

Źródło artykułu: