Wrócił i wypadł całkiem dobrze. Wróżono mu wielką karierę w NBA

Getty Images / Jonathan Bachman / Na zdjęciu: Zion Williamson
Getty Images / Jonathan Bachman / Na zdjęciu: Zion Williamson

Kibice New Orleans Pelicans na pewno odetchnęli. Chodzi o ich lidera, który wreszcie wrócił do gry. I wypadł całkiem dobrze.

Kiedy w 2019 roku wchodził do ligi, wróżono mu wielką karierę. Zion Williamson był porównywany do takich gwiazd, jak LeBron James. Klub z Nowego Orleanu postawił na niego z pierwszym numerem w drafcie. Ale na razie w zaprezentowaniu pełni swoich umiejętności wciąż przeszkadzają mu kontuzje.

Teraz Williamson wreszcie wrócił do gry. Gwiazdor New Orleans Pelicans pauzował przez ostatnie dwa miesiące przez problemy ze ścięgnem udowym. Opuścił w sumie 27 meczów, a ostatni raz udział w meczu brał 6 listopada. Aż do teraz.

24-latek wystąpił w spotkaniu przeciwko ekipie Minnesota Timberwolves, które odbyło się w nocy z wtorku na środę (7/8 stycznia) Jego drużyna przegrał co prawda 97:104, ale Williamson popisał się m.in. efektownym wsadem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Powitała Nowy Rok w bajecznej scenerii

- Ten wsad był niesamowity, biorąc jeszcze pod uwagę, jak długo wyłączony był z gry i że wciąż jest na tyle pewny siebie, żeby od razu wykonywać takie rzeczy. Trzymam za niego kciuki i dobrze, że ma radość z gry - komplementował go w rozmowie z mediami drużynowy kolega, Dejounte Murray.

- Podczas rehabilitacji byłem maksymalnie skoncentrowany. Nie czuję, żebym coś stracił, ale że coś przezwyciężyłem - podkreślał Williamson, który w 28 minut rzucił 22 punkty.

Absolwent uczelni Duke przed wtorkowym meczem zdążył wystąpić w tym sezonie w sześciu spotkaniach, notując średnio 22,7 punktu, 8,0 zbiórki i 5,3 asysty. Pelicans aktualnie z bilansem 7-30 zamykają tabelę Konferencji Zachodniej.

Komentarze (0)