Sentymentalny powrót zanotował Lawrence Kinnard do klubu, w którym występował w latach 2009-2011. Amerykanin zagrał wielkie zawody, notując 31 punktów, przy skuteczności 11/15 z gry, w tym 6/8 w rzutach za trzy punkty! Doświadczony skrzydłowy dał Wojskom drugą wygraną w sezonie. Co ciekawe, przed tygodniem Kinnard zdobył ledwo trzy punkty.
[ad=rectangle]
Wrocławianie zaskoczyli Trefl już w premierowej kwarcie. Goście popisywali się niesamowitą skutecznością w rzutach za trzy punkty, notując aż pięć trójek w pierwszej odsłonie! Nic więc dziwnego, że podopieczni Emila Rajkovicia prowadzili aż 28:13, a sam Kinnard miał już 11 punktów.
Sopocianie długi nie mogli wejść w mecz, bowiem przespali również początek drugiej ćwiartki. Wykorzystał to Roderick Trice, który zdobył punkty, a potem dwukrotnie asystował swoim kolegom i było 34:15!
Ekipa Dariusa Maskoliunasa zaczęła jednak grać lepiej, choć przewaga gości była już znaczna. Najlepiej w końcówce pierwszej połowy spisywali się Eimantas Bendzius oraz Michał Michalak, dzięki którym gospodarze zniwelowali straty nawet do dziewięciu oczek.
Po przerwie spotkanie zdecydowanie bardziej się wyrównało. Trefl gonił, lecz nie potrafił dopaść dobrze grającego Śląska. Uwidocznił się Sarunas Vasiliauskas, który w całym meczu zdobył 22 punkty. Kiedy przewaga gości oscylowała wokół 5-8 punktów, miejscowi kibice zaczęli wierzyć w horror z happy endem.
Ten jednak nie nastąpił. Śląsk w czwartej kwarcie ratował Aleksander Mladenović, który zdobył pierwsze sześć punktów wrocławian. W końcówce Trefl doprowadził nawet do stanu 93:94, lecz bohater dnia Kinnard postawił kropkę nad "i" i Śląsk sięgnął po pełną pulę.
Trefl Sopot - WKS Śląsk Wrocław 93:95 (13:28, 25:23, 25:20, 30:24)
Trefl:
Vasiliauskas 22, Leończyk 16, Bendzius 14, Michalak 13, Kemp 9, Sikora 9, Stefański 6, Włodarczyk 3, Painter 1, Dutkiewicz 0, Kulka 0.
Śląsk: Kinnard 31, Ikovlev 13, Mladenović 12, Trice 11, Gabiński 9, Tomaszek 6, Dłoniak 5, Skibniewski 5, Cesnauskis 3, Burnatowski 0, Hyży 0, Kulon 0.