Skład Trefla zamknięty. Co osiągnie sopocki zespół?

Sztab szkoleniowy, jak i działacze Trefla Sopot dość ostrożnie wypowiadają się na temat nadchodzącego sezonu. - Nie ma co sztucznie pompować balonu - mówią nam w klubie.

Na papierze skład Trefla Sopot wygląda gorzej niż w poprzednim sezonie. Spora luka jest szczególnie pod koszem, bo do dyspozycji trenera Dariusa Maskoliunasa są: Paweł Leończyk, Marcin Stefański, DeShawn Painter i niedoświadczony Grzegorz Kulka. W poprzednim roku litewski szkoleniowiec miał do dyspozycji czterech pełnowartościowych zawodników podkoszowych. W tym roku brakuje m.in. Milana Majstorovicia, którego w swoich szeregach widzieli działacze Trefla, ale Serb wybrał grę na Węgrzech.

W Sopocie, pomimo tych ubytków kadrowych, nie rozpaczają. Zapowiadają walkę o zwycięstwo w każdym spotkaniu. - Nie chcemy dmuchać żadnego balonu. Mogę zapewnić, że robimy wszystko, żeby stworzyć w zespole jak najlepszą atmosferę. Zespół jest chętny do pracy i bardzo nas to cieszy, że ten zestaw ludzi coraz lepiej zaczyna się rozumieć - podkreśla Krzysztof Roszyk, asystent Dariusa Maskoliunasa.

[ad=rectangle]

W podobnym tonie wypowiadają się także sami koszykarze. - Uważam, że czas będzie pracował na naszą korzyść. Z każdym dniem powinniśmy rozumieć się coraz lepiej. Musimy jeszcze trochę poczekać na trenera oraz Sarasa, którzy właśnie awansowali do półfinału mistrzostw świata. Myślę, że gdy dołączy do nas litewski rozgrywający oraz Marcin Dutkiewicz, to zaczniemy iść do góry z formą. Wówczas będziemy grali jeszcze lepiej - uważa Marcin Stefański, kapitan Trefla Sopot.

- Skład jest zbudowany troszkę inaczej niż w poprzednim roku. Doszło do do nas kilku nowych zawodników. Na pewno będziemy walczyć w każdym spotkaniu. Nie ma jak na razie żadnych celów wyznaczonych, ale fajnie byłoby znów powalczyć o strefę medalową. Zobaczymy, jak się sezon ułoży - podkreśla z kolei Michał Michalak.

Wielu ekipę Trefla skreśla jeszcze przed początkiem tego sezonu, ale w Sopocie zupełnie się tym nie przejmują...

- Jeżeli ci chłopcy zostali wybrani przez działaczy Trefla, to oznacza, że coś w nich jest i mają wystarczająco dużo potencjału do gry - zauważa Krzysztof Roszyk.

Źródło artykułu: