Mateusz Zborowski: Agnieszka na początek chciałem zapytać o to gdzie zobaczymy cię w przyszłym sezonie? W dalszym ciągu Fenerbahce?
Agnieszka Bibrzycka: Tak w dalszym ciągu będę reprezentować barwy Fenerbahce. Dobrze się tam czuję. Jest to jeden z najlepszych klubów europejskich, walczący o najwyższe cele dlatego zdecydowałam się podpisać kontrakt na kolejny sezon.
Nowym trenerem Fenerbahce został Jacek Winnicki. Miałaś już okazję rozmawiać z trenerem naszej kadry?
- Oczywiście, można by powiedzieć, że brałam udział w rozmowach pomiędzy trenerem, a klubem. Starałam się po prostu przybliżyć trenerowi jak wygląda organizacja klubu, czego może się spodziewać. Rozmawialiśmy też na temat mojej roli w zespole. Bardzo się cieszę, że po dość długiej przerwie będę mogła znowu grać pod wodzą polskiego trenera.
[ad=rectangle]
Trener powiedział, że w kontekście występów Polski na przyszłorocznym EuroBaskecie byłabyś ogromnym wzmocnieniem drużyny narodowej. Temat kadry jest definitywnie zamknięty czy mogłabyś rozważyć ponowne występy koszulce z orzełkiem na piersi?
- Zdaję sobie sprawę, że kadra ma problemy ze skompletowaniem optymalnego, silnego składu i nie jest to problem tego roku, ale kilku dobrych lat. Przede wszystkim jestem teraz matką i po urodzeniu córki zdecydowałam się poświęcić rodzinie. Naprawdę trudno jest po ośmiu miesiącach grania za granicą wrócić do Polski i jechać na zgrupowanie, aby grać kolejne mecze. Mam już swoje lata i grałam na okrągło cały rok wiele razy - klub, kadra, klub, WNBA, kadra. Tak już się nie da. Ciała nie oszukasz, problemy ze zdrowiem, kontuzjami są i będą nawet po zakończeniu kariery. Ja w okresie pomiędzy sezonami albo siedzę z córką albo jeżdżę do znajomych rehabilitantów żeby się przygotować na kolejny sezon.
Czyli nie ma szans na występy Agnieszki Bibrzyckiej w kadrze?
- Znając trenera Winnickiego pewnie cały sezon będzie mi suszyć głowę o występy w reprezentacji - niech próbuje (śmiech).
Ewelina Kobryn powiedziała, że awans na ME był obowiązkiem drużyny i nie można tego nazwać sukcesem. Ma rację?
- Oglądałam na żywo dwa mecze naszych dziewczyn i zdecydowanie się zgadzam z Eweliną. Jeśli chcemy aby polska koszykówka się odrodziła to obowiązkiem jest wygrywanie z takimi drużynami jak Luksemburg czy Słowenia. Natomiast co jest smutne to, to że wychodzi pierwsza piątka reprezentacji, w której - Kasia Krężel przesiedziała cały sezon na ławie, Marta Jujka to samo, Skobel też. Nie mówiąc o dziewczynach wchodzących z ławki... Widać ten brak grania, że boją się podjąć decyzję, rzucić czy podać. Przychodzi do decydujących minut meczu i wtedy trzeba wziąć ciężar gry na siebie. Później patrzy się na statystyki i dziewczyny graja po 20-30 minut, ale nie wnoszą za wiele. Nie ma co się dziwić i ich rozliczać, bo one walczą, dają z siebie maksimum, po prostu pewnych rzeczy nie przeskoczą.
Trochę boję się myśleć co będzie za 5-10 lat, bo na tą chwilę nie ma dobrych perspektyw. To o czym teraz głośno się mówi w męskiej koszykówce, że jest źle, że Andrzej Pluta wyjeżdża z synami do Hiszpanii - zgadzam się z nim. Że wszystko stoi na głowie - zaczynając od szkolenia, a kończąc na podejściu samych zawodników. A w żeńskiej koszykówce jest jeszcze gorzej... Kluby skupiają się tylko na zawodniczkach zagranicznych. Wszyscy o tym mówią, że Wisła będzie miała mistrza, a kolejne miejsca zdobędą zespoły, które "trafią" z zakupem zagranicznych. Mówię, że "trafią" bo to są zawodniczki anonimowe, często zaraz po uniwersytetach lub grające w ligach słabszych. A gdzie w tej polskiej lidze miejsce dla Polek? Jest przepis o dwóch Polkach i tylko to jeszcze je ratuje, że coś grają. I koło się zamyka, bo przychodzi do reprezentacji i nie ma z czego "wybierać" jest dosłownie garstka dziewczyn.
Śledzisz rozgrywki Tauron Basket Ligi Kobiet? Jak byś podsumowała ostatni sezon?
- Śledziłam przede wszystkim statystyki moich koleżanek, a jeśli chodzi o całe rozgrywki to przyznam szczerze nie byłam na bieżąco. Teraz pewnie będę uważniej śledzić gdyż na parkietach TBLK będzie grała moja siostra.
Chciałabyś jeszcze w przyszłości pobiegać po polskich parkietach?
- Szczerze przyznam, że raczej wątpię abym jeszcze zagrała na polskich parkietach, ale jak to się mówi nigdy nie mów nigdy (śmiech).
Sukcesy w Europie, gra w WNBA osiągnęłaś praktycznie wszystko. Czujesz się spełniona koszykarsko?
- Generalnie nie żałuję żadnych decyzji podjętych przez swoją całą karierę koszykarską. Cieszę się, że mogłam zagrać na parkietach praktycznie całego świata. To chyba jest najważniejsze. Ominęły mnie poważne kontuzje i większe przerwy w graniu. Jedynie czego nie udało mi się osiągnąć to wystąpić na igrzyskach, mimo że niewiele zabrakło. Naszą porażkę, która o tym przesądziła podczas mistrzostw Europy w Grecji będę pamiętać do końca życia, ale jak to się mówi nic nie dzieje się bez przyczyny... (śmiech)