[b]
Karol Wasiek: Już tylko jedno zwycięstwo dzieli was od brązowego medalu...[/b]
Robert Witka: To prawda. Muszę przyznać, że do Sopotu pojechaliśmy na luzie, bo mieliśmy w ostatnim tygodniu wielkie problemy z treningiem. Było sześciu zdrowych koszykarzy i trudno było cokolwiek przećwiczyć. To było nieco widać w tym meczu, ale nasza najmocniejsza broń, czyli gra w ofensywie, pomogła nam zostać w grze.
A może ten luz wam pomógł?
Może faktycznie ten luz w grze nas uratował? Bo z PGE Turowem niepotrzebnie się spinaliśmy i to trochę nas paraliżowało. A okazało się, że spokój może zdziałać znacznie więcej.
[ad=rectangle]
Rosa to drużyna przede wszystkim ataku?
- Coś w tym jest. Dużo ludzi mówi o nas, że jesteśmy uzależnieni od rzutów trzypunktowych. A z tym elementem jest tak, że raz dzięki niemu wygrywasz, a raz przegrywasz. Można wysnuć taki wniosek po całym sezonie.
W czwartek wygraliście jednak dzięki skutecznej grze pod koszem.
- To prawda. Uruchomiliśmy kontrę po całkiem niezłej defensywie. Musieliśmy obniżyć skład, bo mamy problem z graczami wysokimi i poniekąd zaskoczyliśmy ekipę z Sopotu. Aczkolwiek zwycięstwo jednym punktem nie pokazuje tego, kto był lepszy, czy gorszy. Na to składa się splot różnych wydarzeń.
Obrona w ostatniej akcji była ukierunkowana na Adama Waczyńskiego?
- Nie. Nie koncentrowaliśmy się na jednym graczu. Mieliśmy być blisko przy każdym zawodniku. Uważam, że kluczem był przechwyt Kuby Zalewskiego, który dał nam zwycięstwo.
W czwartek nie pomógł zbytnio Jakub Dłoniak, ale jeśli otworzy się w niedzielę, to ten medal jest na wyciągnięcie ręki...
- To prawda. Aczkolwiek jest tak, że jak ktoś ma słabszy dzień, to inny gracz przejmuję po nim schedę i ciągnie zespół. Na pewno w niedzielę każdy da z siebie maksimum, żeby zakończyć tę rywalizację.
Z tego co wiem to jesteś blisko podpisania nowej umowy w Radomiu. To prawda?
- Tak? Zobaczymy, co będzie. Na razie nie mogę za dużo powiedzieć. Na pewno prowadzimy rozmowy, ale nie chcę zdradzać szczegółów.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]