- Może brzmi to szalenie, ale niestety będziemy grali w domu. Każdy wie jak do tej pory nam to wychodzi - mówił przed szóstym meczem serii Marcin Gortat, który niejako przewidział kłopoty Wizards w czwartkowym spotkaniu. Podopieczni Randy'ego Wittmana przegrali piąty mecz przed własną publicznością i pożegnali się z play off, choć i tak spisali się bardzo dobrze.
[ad=rectangle]
Gortat na pożegnanie z obecnymi rozgrywkami zdobył 19 punktów (7/12 z gry, 5/6 z linii) i miał sześć zbiórek, będąc najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Na parkiecie spędził aż 41 minut - najdłużej w karierze w meczu play off. 16 oczek dołożył Bradley Beal, z kolei 15 zapisał na swoim koncie Nene Hilario.
Czwartkowe spotkanie od początku nie układało się po myśli Czarodziei, którzy na początku trzeciej kwarty przegrywali nawet 40:56. Potrafili jednak zaprezentować zryw, dzięki któremu na chwilę objęli prowadzenie. Po trójce Bradley Beal wyszli na 74:73 przy ogromny aplauzie publiki w Verizon Cener.
Niestety dla gospodarzy Pacers odpowiedzieli serię 20:6, która okazała się decydująca. Wizards popełnili wówczas trzy straty, a na dodatek nie potrafili zatrzymać kapitalnego tego dnia Davida Westa, autora 29 punktów.
- Ta porażka boli nas bardzo, zwłaszcza, że to już koniec w tym sezonie. Nikt jednak nie przypuszczał, że dojdziemy tak daleko. Możemy być dumni z naszej postawy - podsumował Beal.
W ekipie Pacers oprócz Westa dobre spisał się Lance Stephenson, zdobywca 17 punktów i ośmiu asyst oraz Paul George - 12 punktów i pięć zbiórek.
W finale konferencji Pacers zmierzą się z Miami Heat, którzy w pięciu meczach rozprawili się z Brooklyn Nets.
Washington Wizards - Indiana Pacers 80:93 (23:29, 17:23, 23:19, 17:22)
(Gortat 19, Beal 16, Nene 15 - West 29, Stephenson 17, George 12)
Stan rywalizacji: 4:2 dla Pacers
{"id":"","title":""}
Źródło: Agencja TVN/x-news