Po sensacji w Gdyni, początek spotkania w Krakowie również mógł napawać optymizmem kibiców z Poznania. INEA AZS przystąpiła do spotkania z mistrzyniami Polski bez żadnych kompleksów. Agresywna obrona podopiecznych Katarzyny Dydek i szybka gra w ataku pozwoliły już na początku meczu objąć prowadzenie 10:4. Taka przewaga utrzymywała się do końca pierwszej kwarty meczu i po 10 minutach było 15:8 dla przyjezdnych.
Początek drugiej kwarty należał do krakowianek, a konkretnie do Dominique Canty. Dzięki jej skutecznym akcjom Wisła Can Pack zmniejszyła straty do zaledwie punktu. Na akademiczkach nie zrobiło to jednak wrażenia i już po chwili po skutecznych akcjach m.in. Weroniki Idczak INEA wyszła na prowadzenie 31:23. Po pierwszej połowie meczu akademiczki prowadziły pod Wawelem 36:27 i druga sensacja wisiała w powietrzu.
Początek trzeciej kwarty w dalszym ciągu nie napawał optymizmem kibiców na hali przy ulicy Reymonta. Skuteczne akcje Moniki Sibory i Joanny Walich przewaga poznanianek osiągnęła pułap 13 punktów (46:33). W tym momencie zawodniczki Wisły Can Pack zabrały się mocno do pracy. Sygnał do ataku dała zawodząca ostatnio Slobodanka Maksimović, która swoimi akcjami zmniejszyła straty swojego zespołu do 5 oczek. Po chwili trójkę dodała jeszcze Jelena Skerović i po trzech kwartach INEA AZS prowadziła tylko 50:48.
Początek ostatniej kwarty meczu przyniósł w końcu upragnione prowadzenie krakowianek, gdy po rzucie Eweliny Kobryn było 54:53. Poznanianki trzymały się do stanu 61:60. Wtedy to nastąpił odjazd mistrzyń Polski. Skuteczne akcje Canty i Marty Fernandez spowodowały, że drużyna spod znaku Białej Gwiazdy szybko odskoczyła na przewagę wynoszącą 10 punktów. Ostatecznie Wisła Can Pack Kraków pokonała we własnej hali INEĘ AZS Poznań 73:64. Tak wysoka porażka poznanianek z całą pewnością nie oddaje tego, co działo się na parkiecie w trakcie tego meczu.
Krakowianki ewentualną porażkę mogłyby zawdzięczać fatalnej egzekucji rzutów wolnych. W całym meczu podopieczne Downar-Zapolskiego trafiły zaledwie 16 razy na 30 prób. Brylowała w tym wszystkim Canty, która zakończyła mecz ze skutecznością rzutów wolnych 3/13.
Bohaterkami spotkania były środkowe Wisły Can Pack Kobryn i Maksimović. Polska środkowa zakończyła mecz z dorobkiem 21 punktów i 10 zbiórek, a Serbka dodała do tego 11 punktów i 6 zbiórek. Swoje zrobiła również Canty, która oprócz 10 spudłowanych osobistych wywalczyła 18 oczek, 7 przechwytów, 5 zbiórek i 4 asysty.
Dla drużyny z Poznania 19 punktów było dziełem Walich, a 14 Sibory. Z pewnością mogły się też podobać młode Skobel i Idczak, które bez żadnego respektu dla rywala popisywały się udanymi akcjami indywidualnymi.
W meczu z INEĄ AZS nie wystąpiła największa gwiazda Wisły Can Pack Chamique Holdsclaw. Amerykańska skrzydłowa nabawiła się przeziębienia po meczu w Pecs i spotkanie swoich koleżanek z akademiczkami oglądała w cywilnym ubraniu z ławki rezerwowych.
- Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo słaba. Grałyśmy ospale i bardzo nieskutecznie. W drugiej części na szczęście zaskoczyła skuteczność. Wykorzystałyśmy swoją przewagę pod koszem i udało się odrobić straty. Przegrywałyśmy już różnicą 13 punktów w 3 kwarcie, dlatego tym bardziej cieszymy się z końcowego sukcesu - mówiła po meczu Kobryn.
Wisła Can-Pack Kraków - Inea AZS Poznań 73:64 (8:15, 19:21, 21:14, 25:14)
Wisła Can-Pack Kraków: Ewelina Kobryn 21, Dominique Canty 19, Slobodanka Maksimovic 11, Marta Fernandez 9, Jelena Skerovic 5, Anna Wielebnowska 4, Dorota Gburczyk 0
INEA AZS Poznań: Joanna Walich 19, Monika Sibora 14, Agnieszka Skobel 7, Reda Aleliunaite-Jankowska 6, Anna Pamuła 6, Natalia Mrozińska 5, Weronika Idczak 3, Okeisha Howard 2, Marlena Wdowczyk 2, Agata Rafałowicz 0