Świetny występ Callahana zdał się na nic

Kolejne kapitalne zawody w serii przeciwko Rosie zanotował rozgrywający Anwilu. 23 punkty i 6 zbiórek nie wystarczyło jednak do tego, aby poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa.

Amerykański rozgrywający Anwilu kolejny raz nie zawiódł. W najważniejszej części sezonu, jaką jest faza play-off, prezentuje się świetnie. Tym samym udowadnia działaczom włocławskiego klubu, że decyzja o zakontraktowaniu go była słuszna. Co prawda o spotkania w rundzie zasadniczej można było mieć do Jordana Callahana pretensje, o tyle teraz jest liderem Rottweilerów. [ad=rectangle]

Znów był najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że najlepszym graczem wtorkowego meczu, gdyż najbardziej wyróżniający się w szeregach rywali Kirk Archibeque zdobył 21 punktów i miał 7 zbiórek, podczas gdy rzucający przyjezdnych zanotował 23 "oczka" i o zaledwie jedną zebraną piłkę mniej od centra.

Pomimo tak świetnych statystyk, ekipa z Kujaw po raz pierwszy przegrała z Rosą. W rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi więc 2:1. - Gratuluję rywalom, zagrali dobre spotkanie. Mam nadzieję, że w czwartek będzie lepiej - bardzo krótko skomentował wtorkowy mecz Callahan.

Amerykanin nie może mieć sobie zbyt wiele do zarzucenia
Amerykanin nie może mieć sobie zbyt wiele do zarzucenia

Na tle rozgrywającego Anwilu bardzo blado wypadli Korie Lucious (8 "oczek) oraz Piotr Kardaś (3 punkty). Na parkiecie zabrakło Kamila Łączyńskiego, który odczuwa skutki kontuzji odniesionej w pierwszym pojedynku we Włocławku. Co prawda już wcześniej pojawiły się informacje, iż będzie gotowy na trzeci mecz, jednak wtorkowe zawody oglądał jedynie z boku.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)