W meczu przeciwko Montepaschi Willie Deane zdążył zagrać zaledwie 14 minut. Pod koniec trzeciej kwarty, Amerykanin został uderzony przez Litwina Ramunasa Kaukenasa przy próbie przechwytu. Przypadkowy cios głową był tak silny, że złamał rozgrywającemu Żalgirisu nos. Koszykarz został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie poddano go operacji. W najbliższych spotkaniach po powrocie na parkiet zawodnik będzie zmuszony nosić specjalistyczną maskę.
Mimo, iż amerykański rozgrywający swoją postawą raczej rozczarowuje niż przyciąga uwagę, jego brak w zespole Żalgirisu Kowno będzie z pewnością odczuwalny. Na pozycji playmakera trener Rimantas Grigas będzie mieć do dyspozycji tylko niedoświadczonego w rozgrywkach międzynarodowych Rolandasa Alijevasa oraz narzekającego w ostatnim czasie na różne urazy Mantasa Kalnietisa. Przynajmniej przez najbliższe czternaście dni - tyle bowiem czasu będzie potrzebował Deane, by wrócić na parkiet.
- Operacja trwająca ponad godzinę udała się - to najwazniejsze. Nos Williego był w fatalnym stanie, lecz chirurgom udało się poskładać go w jedną całość. Niestety czeka go co najmniej dwutygodniowa przerwa, a kiedy już będzie zdolny do gry - jego twarz podczas spotkań będzie chronić maska - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Almantas Kiveris, rzecznik klubu.