Daniel Wall: To wcale nie był taki zły zespół

Daniel Wall w październiku dołączył do Polpharmy Starogard Gdański. Koszykarz miał być ważnym ogniwem Farmaceutów, lecz dla doświadczonego podkoszowego były to bardzo pechowe rozgrywki.

31-latek zastąpił w drużynie Kacpra Młynarskiego. Ówczesny trener Kociewskich Diabłów Mindaugas Budzinauskas zdecydował, że jego ekipie przyda się zdecydowanie bardziej zawodnik grający bliżej kosza, niż młody skrzydłowy, występujący najczęściej na pozycji nr 3. Niestety były gracz Jeziora Tarnobrzeg długo dochodził do optymalnej dyspozycji, a w tym czasie nie omijały go kontuzje. Najpoważniejszą doznał w grudniu, wypadając ze składu na dłuższy okres czasu.

- Na pewno nie był to dla mnie udany sezon - przyznaje Daniel Wall. - Chwilę pograłem i pojawiła się jedna kontuzja, potem druga, znowu ciężko było wrócić do tego rytmu meczowego. Tak naprawdę w ogóle nie doszedłem do tej dyspozycji, jakiej bym od siebie oczekiwał - podkreśla.

- Nie zabrakło nam wcale tak dużo do Asseco, Śląska czy AZS Koszalin - twierdzi Daniel Wall
- Nie zabrakło nam wcale tak dużo do Asseco, Śląska czy AZS Koszalin - twierdzi Daniel Wall

Biało-niebiescy sezon 2013/2014 zakończyli dopiero na 10. miejscu, jednak pod koniec zmagań podopieczni Tomasza Jankowskiego prezentowali się przyzwoicie. Czy mogli osiągnąć coś więcej?

- Fajnie, że pod koniec sezonu pokazaliśmy, że to wcale nie był taki zły zespół i można było osiągnąć coś więcej - twierdzi Wall.  - Myślę, że spokojnie mogliśmy walczyć o play-off jak to robił AZS Koszalin, Asseco Gdynia czy Śląsk. Uważam, że wcale tak dużo nam do nich nie zabrakło - dodaje.

Daniel Wall rozegrał już drugie rozgrywki w barwach Kociewskich Diabłów. Czy chciałby kontynuować swoją karierę w Starogardzie Gdańskim?

- Zobaczymy co ten czas przyniesie - mówi silny skrzydłowy. -  Na razie żadnego pomysłu nie mam. Na pewno chciałbym wzmocnić jeszcze tą nogę, bo czasami odczuwam jeszcze ból, a potem zobaczymy co będzie dalej - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas

Komentarze (0)